Kto tu mieszka? Małgorzata Nawrocka, twórczyni i właścicielka marki Rododendron, projektująca unikatowe wzory na T-shirtach, i Karolina Zalewska, malarka, autorka projektów rysunkowych You Draw Me Crazy. Gdzie? W Poznaniu. Metraż: 100 m kw.
Zachwyciła je fasada kamienicy z 1900 roku z żeliwnymi balkonami. Gdy weszły do środka i zobaczyły wnętrza, podjęły decyzję, że tu zamieszkają i otworzą pracownię. To nic, że Wilda, robotnicza część Poznania, nie należy do najspokojniejszych, były przekonane, że to dla nich doskonałe miejsce.
Remont zaczęły od zmiany zastanej jaskrawej kolorystyki. Ściany zatopiły we wszechogarniającej bieli. Pozwoliła ona wydobyć częściowo zachowane oryginalne sztukaterie i dekoracyjne rozety sufitowe. Dziewczyny obliczyły, że zużyły około 70 litrów farby, by zakończyć wojnę poprzednich mocnych kolorów. Biel stworzyła tło dla ekspozycji kolekcji zabawek: siłaczy, samochodów, wyszukanych na targach staroci mebli, które Małgorzata i Karolina same przywracały do życia. Jak zgodnie twierdzą, biel w mieszkaniu sprawia wrażenie szpitalnej pustki tylko wtedy, gdy traktuje się ją jak ucieczkę przed kolorem. W ich przypadku sprzyja koncentracji, a każda rzecz na jej tle nabiera znaczenia.
Z długiego korytarza wchodzimy do dwóch dużych pokoi, pracowni i kuchni. Zabytkowe drzwi z płycinowymi obramieniami i profilowaną listwą zdobią odlane z brązu, cyzelowane i patynowane klamki. W innych drzwiach można dostrzec ozdobne srebrne szyldy. Tylko sypialnia została wyróżniona intensywną malachitową zielenią. Na jej tle właścicielki wyeksponowały stare łóżko w drewnianej ramie, małe rysunki i kolaże w złoconych ramkach.
W ozdobionym światłem wysokich okien salonie "wybija się" soczyście zielona kanapa zestawiona z niebieskim stolikiem na kółkach, stare krzesła, galeria przeróżnych zabawek na białych, prostych półkach. - Są wśród nich winylowe figurki, transformujące się autoboty, ale także dinozaury z lumpeksu czy figurki super-bohaterów za złotówkę z bazarków. Cała ta ferajna bawi się ze sobą i wchodzi w interakcje. Wrestlingowcy obecnie grają w sekstecie, a He-Man walczy z batmanem. Czasami te układy fotografuję i zestawiam w historie - mówi Małgorzata.
W mieszkaniu znalazło się miejsce dla wielu wyjątkowych przedmiotów z historią. Należy do nich szafka wisząca w kuchni, którą rodzice Małgorzaty kupili w latach 80. To jeden z modeli marki IKEA, która już w latach 60. miała w Polsce swoje linie produkcyjne. Teoretycznie meble szły na rynki zewnętrzne, ale w praktyce część z nich trafiła w ręce sprytnych sprzedawców. Jest więcej niż prawdopodobne, że ta szafka pochodzi z takiej fabryki.
Wiele ciekawych rzeczy dziewczyny kupiły za grosze w Czaczu (wieś położona 60 km od Poznania). To raj dla zbieraczy nietuzinkowych przedmiotów z drugiej ręki. Obowiązkowo należy się tam targować. Włoskie talerze-tace z motywami wiejskiej sielanki czy przeskalowana puszka coca-coli, służąca za schowek i stolik nocny pochodzą właśnie stamtąd. Stół kuchenny z krzesłami trafił do mieszkania po długich poszukiwaniach na aukcji internetowej. Szafkę odrestaurowała Karolina. - Obiłyśmy sklejką dość makabryczny zestaw mebli kuchennych, który zastałyśmy, dzięki czemu kuchnia stała się naszym ulubionym miejscem na rozmowy, zaraz po balkonie - opowiadają właścicielki.
- Ważne jest dla nas, aby nie spędzić życia na "bylejakości" - mówią. - Chcemy robić to, co daje nam radość. Ważnych jest milion rzeczy. Kadry z wakacji, dom, miłość, przyjaciele, muzyka, dobra książka, lampka wina na balkonie, nowe smaki odkrywane na mieście, spacery i wycieczki rowerowe z ukochanym psem Lego. Mamy taki rytuał, że przed snem czytamy sobie jakieś krótkie opowiadanie albo bajkę i teraz na przykład odkryłyśmy "Urodziny prawie wszystkich" Toona Tellegena, zbiór absurdalnych przygód zwierząt. Małgorzata przepada za polską, młodą prozą, a Karolina uwielbia bajki i baśnie. Słuchają Nils Frahm, Maxa Richtera, Anny Calvi. Za dziesięć lat chciałyby mieszkać poza miastem. Mieć nie za duży dom, za to z dużym ogrodem. Wokół góry lub ocean. Dwie kozy, mrówkojada i leniwca oraz kota dachowca. Bujać się w hamaku i uczyć dzieci, czym się różni poniedziałek od wtorku.