Żywa galeria miasta - street art w Łodzi

Prestiżowy francuski magazyn Graffiti Art Magazine, prezentujący współczesną sztukę miejską, w 2012 roku zaliczył festiwal Galerii Urban Forms do 5 najważniejszych, street artowych festiwali na świecie. Łódzkie murale znalazły się między innymi na stronie głównej The Huffington Post, zaintrygowały producentów amerykańskiego ABC News oraz włoskiego magazynu DOVE. Co nowego pozostawi po sobie tegoroczna edycja?

Galeria Urban Forms to nietypowy projekt w publicznej przestrzeni miejskiej. Korzysta z gładkich płaszczyzn budynków, które są często pozostałościami po wyburzeniach, ale też efektem ubocznym współczesnego miasta. Wielkie ściany są niczym płótno malarskie, które w tym przypadku służy do tworzenia wielkoformatowych murali o wysokiej wartości artystycznej.

Murale to malarstwo ścienne dekoracyjne (w żadnym wypadku nie można ich nazwać aktami wandalizmu). Ma ono walory artystyczne i jest przejawem street artu, czyli sztuki ulicznej. To najczęściej monumentalne, wielkoformatowe prace graficzne nanoszone na elewacje budynków. Ze względu na rozmach i efekt są chętnie wykorzystywane m.in. w reklamie outdoorowej. Murale to przejaw działań twórczych we współczesnej ikonosferze miasta, ale przede wszystkim kreatywny wkład w jego rewitalizację.

Dla założycieli Fundacji to sposób na stworzenie w ścisłym centrum Łodzi ekspozycji sztuki. Do tworzenia Galerii zapraszani są najwybitniejsi reprezentanci street artu z kraju i zagranicy. W poprzemysłowej przestrzeni miasta tworzyli Hiszpanie Aryz i Kenor, Chilijczyk Inti, brazylijscy bliźniacy Os Gemeos, Belg ROA, Francuz Remed, Hiszpan 3ttman, a także Polacy: M-City, Tone, Proembrion, Etam Cru, Sepe i Chazme. Warto podkreślić, że zaproszeni artyści mają całkowitą dowolność w tworzeniu swojego dzieła.

Nie ograniczamy twórców jakąkolwiek narzuconą formą czy tematyką, przy zachowaniu oczywiście standardowych, fundamentalnych rygorów etyczno - religijno - moralnych, funkcjonujących w każdym społeczeństwie

- opowiada Michał Bieżyński, dyrektor artystyczny Fundacji Urban Forms.

Fot. urbanforms.org/ SAT ONE (Niemcy)/ETAM CREW (Polska): Nawrot 81, Łódź

Galeria Urban Forms stała się nie tylko ważnym przedsięwzięciem artystycznym, ale i turystycznym - to pretekst do wycieczek szlakiem murali oraz kolekcjonowania zdjęć z odnalezionych w mieście wielkoformatowych graffiti. Do tej pory, dzięki wsparciu magistratu oraz prywatnych inwestorów, w Łodzi powstało trzydzieści prac. Ponieważ ekspozycja cały czas jest tworzona, kolejne obrazy powstają cyklicznie na wybranych elewacjach.

Chcemy poszerzyć projekt o inne obiekty sztuki miejskiej, takie jak rzeźba, instalacja, czy biżuteria uliczna. Dbamy o jak najwyższą jakość artystyczną całego przedsięwzięcia, dlatego do współpracy zapraszamy wybranych twórców ze światowej czołówki artystów tworzących w przestrzeni publicznej

- mówi Michał Bieżyński.

Murale mają być przede wszystkim atrakcyjne dla mieszkańców miasta, stąd aspekty plastyczne stały się priorytetowe, a te czysto konceptualne odsunięte, by powstająca sztuka była czytelna dla każdego. "Żywa galeria" to pomysł nie tylko na walkę z szarzyzną miasta, ale przede wszystkim na dosłowne wyjście ze sztuką współczesną na ulicę.

Rozmowa z Michałem Bieżyńskim, dyrektorem artystycznym Fundacji Urban Forms:

Ile do tej pory zużyliscie farby?

Michał Bieżyński: Trudno określić, nie prowadzimy takich statystyk. Kiedy mówimy o 30 ścianach, mówimy o naprawdę wielkoformatowych elewacjach. Przez te cztery lata, przelaliśmy na łódzkie mury dość pokaźną ilość farby.

Ile czasu średnio powstaje jeden mural?

M.B.: Czas powstawanie muralu uzależniony jest od wielkości ściany, techniki pracy artysty, ilości artystów, którzy wykonują dany obraz, stopnia skomplikowania projektu itd. Zazwyczaj zabiera to od 5 do 10 dni.

Jak mieszkańcy miasta reaguja na projekt Urban Forms?

M.B.: Nie ukrywam, że dla mnie osobiście najbardziej poruszającą historię przeżyłem pod ścianą Os Gemeos. Starszy pan - wiek powiedzmy około 65 lat - widać, że zaprawiony kolarz w oldschoolowym kolarskim stroju, w charakterystycznej czapce Colnago, jak Wesley Snipes w filmie "Biali nie potrafią skakać", pyta mnie czy przypadkiem nie wiem, gdzie będą powstawały kolejne murale. Odpowiadam, że akurat jestem organizatorem i znam lokalizacje. On na to, że bardzo się cieszy i wyjmuje z portfela wycięty artykuł z lokalnej gazety ze zdjęciami z konferencji Os Gemeos i mocno przejęty opowiada mi, że on te wszystkie ściany śledzi, że bardzo mu się to podoba, że w końcu w mieście coś się dzieje, że na swojej kolarce już objechał wszystkie dotychczasowe prace, że "jak rodzina przyjeżdża, to on jej te murale pokazuje", że jego córka robi zdjęcia ścian i "wysyła gdzieś tam, gdzie wszyscy mogą to zobaczyć". Po chwili wyjął z portfela wymiętą kartkę, gdzie drobnym maczkiem pokazał mi wypisane adresy wszystkich ścian. Cóż mam rzec. Nie byłem przygotowany na tak emocjonalny feedback, tym bardziej osoby w takim wieku. Ten gość był naprawdę FANEM tych ścian

Podczas tej edycji Festiwalu powstały prace:

INTI - al. Wyszyńskiego 82 ROA - ul. Nowomiejska 5 TONE - ul. Legionów 57 PROEMBRION - ściana Galerii Łódzkiej, od strony ul. Orlej 3TTMAN - ul. Rzgowska 52 GREGOR - ul. Wólczańska 152

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.