Kuna domowa [Adam Wajrak]

Jeżeli miałbym układać listę zwierząt, których moi czytelnicy chcieliby się pozbyć ze swojego otoczenia, to na pierwszym miejscu byłyby kuny.

Kuna domowa

W każdym miesiącu otrzymuję przynajmniej kilka listów zaczynających się od słów: "Jestem wielbicielem zwierząt i dlatego chciałbym w sposób jak najbardziej bezkrwawy i bezkonfliktowy pozbyć się kuny". Dodajmy, że chodzi o kuny domowe, zwane też kamionkami. Kuna leśna, zwana tumakiem, nie zapuszcza się do naszych domów, mieszka w dziuplach i ludzi raczej unika. Jeśli zatem spotykamy podobne zwierzątko gdzieś w ogrodzie, koło domu albo w mieście, to jest to na pewno kuna domowa. Osobniki tego gatunku, kiedyś mieszkające w skałach i korzystające ze skalnych szczelin jako kryjówek, być może zorientowały się, że podobne środowisko "produkuje" człowiek. W rezultacie dziś kunę domową można spotkać zarówno na wsiach, jak i w każdym polskim i niemal każdym europejskim.

Na zdjęciu powyżej: Kuny dawno temu odkryły, że nasze domy są dla nich wspaniałym schronieniem i przebogatą spiżarnią

Kuny w ogrodzie

Kuny, które mieszkają w naszym ogrodzie, raczej mi nie przeszkadzają, a wręcz od czasu, gdy wychowaliśmy z Nurią dwie kunie sieroty, darzę te zwierzaki szczególną sympatią. Ale kunie grzeszki znam dobrze z listów czytelników i opowieści znajomych. Najłagodniejszy z nich to po prostu hałas, jaki towarzyszy kunim harcom. Te zwierzaki, szczególnie gdy są młode, uwielbiają rozrabiać. Maluchy, które przychodzą na świat wiosną na jakimś poddaszu, dają o sobie znać na początku lata, gdy z niemowlaków zamieniają się w niesforne urwisy. Nie daj Boże mieć wtedy blachę na dachu lub blaszane rynny. Tupot małych nóżek połączony ze skokami obudzi każdego. Bo na nasze nieszczęście kuny są aktywne dokładnie wtedy, kiedy my śpimy. Latem nadchodzi czas kuniej miłości polegający również na gonitwach, co oznacza, że znowu spać się nie da. Ale te hałasy to nic w porównaniu z innymi stratami...

Kryjówki kun

Otóż kuny uwielbiają penetrować wszelkiego rodzaju izolacje. Poddasze zaizolowane wełną mineralną to dla nich prawdziwy raj. Będą drążyć korytarze i robić gniazda, a w efekcie nasz dom będzie zaizolowany coraz gorzej. Jakby tego było mało, są czyściochami i załatwiają się w kilku wybranych stanowiskach. Po pewnym czasie takie miejsca przesiąkają i po prostu gniją. I wreszcie ostatnie wielkie przewinienie to ich akcje wymierzone w samochody. Nie tak dawno przecieraliśmy oczy ze zdumienia, patrząc na nasze auto zaparkowane na jednym z krakowskich parkingów. Wszelkie miękkie części bagażnika były oderwane. Odciski małych łapek na karoserii nie pozostawiały wątpliwości, kto był sprawcą.

Gorzej, gdy kuny dostaną się do środka i pogryzą ważne kable lub przewody, a to też im się zdarza. Skąd ta nienawiść do miękkich części samochodów? Długo szukałem odpowiedzi i chyba najsensowniejsza jest taka, że pojazdy po prostu padają ofiarą walki o terytorium. Kuny bardzo bronią swoich posiadłości przed intruzami. Jedną z form obrony, a raczej informowania, czyj to teren, jest znakowanie moczem. Zwierzęta znakują także na samochodach oraz w środku i kiedy taki pojazd zaparkuje na terytorium innej kuny, obce zapachy wywołują jej niesłychaną agresję. W rezultacie zwierzę może pogryźć i podrapać przewody oraz karoserię. A nawet jeśli tylko je zaznaczy, to gdy z tym zapachem wrócimy do naszej kuny, akcja z pewnością się powtórzy. Jednym słowem - to prawdziwe błędne koło.

Na zdjęciu powyżej: Dla nich nie ma miejsc niedostępnych - ale jakim cudem potrafią się dostać pod maskę samochodu?

Jak złapać kunę?

Jeżeli już mamy dosyć kun, musimy sobie uświadomić jedną prostą prawdę - żadne wyłapywanie i wywożenie nic nie da. Przede wszystkim złapanie tych zwierząt jest bardzo trudne, ale nawet gdyby się nam to udało, musimy mieć świadomość, że kun w okolicy jest cała masa i na miejsce tej złapanej i wywiezionej zaraz pojawi się inna. Trzeba więc tylko coś zrobić, żeby nie wdzierały się do domu i samochodu. Pierwsza ważna rzecz to rozpoznanie, przez jakie otwory kuny dostają się domu czy garażu i z nich wychodzą. W tym celu trzeba po południu obsypać podejrzane miejsca mąką. Rano tam, gdzie wychodziły kuny, powinny być widoczne ich tropy.

Następnie najbliżej miejsc, w których podejrzewamy, że śpią lub odpoczywają, rozłóżmy naftalinę (takie zwykłe kulki na mole, które umieszcza się w szafach). Kuny nienawidzą tego zapachu i przynajmniej na czas, gdy jest on wyczuwalny, wyniosą się z domu. Ten moment trzeba wykorzystać, by uszczelnić dom, tak aby kuny nie mogły wrócić. Natomiast jeśli chodzi o samochód, polecam delikatne posypanie przewodów sproszkowaną ostrą papryką i pieprzem (nie wolno tylko posypywać miejsc, które się nagrzewają). To zwykle sprawia, że zwierzęta oduczają się ich gryzienia. Jeżeli mamy ogród, najlepiej zaoferować kunom inne miejsce do życia. Może to być na przykład duża budka lęgowa, taka jak dla sów, ale wypełniona np. sianem. Warto to zrobić, bo kuny są także pożyteczne - znakomicie tępią gryzonie, takie jak myszy i szczury.

Na zdjęciu powyżej: Trudno żyć z nimi w symbiozie, bo powodują zbyt duże straty: niszczą izolację cieplną domu, przegryzają przewody. A ich nocne zabawy w rynnach obudzą każdego!

Kuna leśna czy domowa

Kuny leśne i domowe są do siebie bardzo podobne - długość ich ciała wynosi 40-60 cm, ogona 15-30 cm. Mają wydłużony tułów, niewielką głowę i puszysty ogon. Są brązowe z plamą na szyi i piersi. To głównie po wyglądzie tej plamy można odróżnić kunę leśną od domowej. Samce są większe od samic.

Kuna domowa - kamionka

  • Biała plama na szyi rozwidla się i zachodzi aż na przednie łapki
  • Nosek w kolorze cielistym
  • Uszy krótsze i szerzej rozstawione niż u kuny leśnej Włosy na łapkach nigdy nie przykrywają opuszków palców
  • Plama na szyi żółta lub pomarańczowa w kształcie śliniaczka, kończy się na wysokości piersi

kuna leśnaFot. Shutterstock

Kuna leśna

  • Plama na szyi żółta lub pomarańczowa w kształcie śliniaczka, kończy się na wysokości piersi
  • Nosek czarny
  • Uszy dłuższe i bliżej ustawione niż u kuny domowej
  • Łapy mocno owłosione, zimą włosy przykrywają opuszki palców
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.