Materiały i narzędzia: masa solna, folia aluminiowa, wyciskacz do czosnku, pędzel z wodą, nożyk, wałek, deska lub stolnica.
Przygotujcie masę solną (szklanka soli, szklanka mąki plus ciepła woda). Do wody można dodać łyżeczkę kleju do tapet - trzeba poczekać, aż się rozpuści. Klej utrwali wasze prace.
Dwie trzecie masy rozwałkujcie na grubość ok. 1 cm. Za pomocą kieliszka do wina wytnijcie z niej kółko i przekrójcie je na pół. Z obu półkoli powstaną skrzydełka. Ponacinajcie je w miejscu przecięcia; możecie też zrobić dziurki wykałaczką, ale niech będzie ich kilka, uważajcie, żeby nie przedobrzyć.
Rozwałkujcie masę na tyle, żeby była cienka, ale i wytrzymała. Wytnijcie z niej długi, prostokątny pasek - zrobimy z niego anielską sukienkę. Aby ów strój miał fałdki, musicie składać wycięty pasek tak, jak harmonijkę. Sukienka nie musi być idealnie równa. Boki zawińcie pod spód. Szczeliny można posmarować wodą żeby się sklepiły. U dołu szaty można też za pomocą wałka do ciasta i np. plastikowych serwetek, jakie czasem umieszcza się pod tortami, wytłoczyć jakiś wzór.
Posmarujcie wodą górę sukienki i posklejajcie tam jej fałdki. Doklejcie do niej skrzydełka i ręce, wykonane z wałeczków masy.
Uformujcie w rękach główkę aniołka. Można do niej dokleić nosek w formie malutkiej kuleczki i odcisnąć uśmiech za pomocą foremki. Głowę okalamy włosami, które zrobimy korzystając z wyciskacza do czosnku. Moje splecione są w warkocze - jeśli także chcecie je wykonać, pamiętajcie, że w tym wypadku masa solna musi być sprężysta i lekko kleista.
Za pomocą noża rysujemy na rozwałkowanej masie kratkę, a potem wycinamy z tego kawałka koszyczek. Jego uchwyt robimy z dwóch wałków, sklejając ich brzegi i skręcając. Do koszyczka można dokleić np., bazie, u mnie są zwykłe listeczki (aby uzyskać kolorową masę, dodaj w trakcie jej przygotowywania farbę do wody).
W koszyczku może znaleźć się wiele innych wielkanocnych elementów. U mnie są to po prostu pisanki - bo te najłatwiej zrobić.
Jak suszyć aniołka? Ja suszę najpierw w temperaturze ok. 50 stopni przez mniej więcej dwie godziny, potem stopniowo podkręcam temperaturę, tak długo, aż uznam, że figurka jest twarda. Lepiej, by nawet lekko zbrązowiała, czyli na pewno wyschła, niż była biała, twarda na zewnątrz, ale w środku miękka, bo w tym drugim wypadku po jakimś czasie masa rozmięknie i anioł się rozkruszy.