Jak od fryzjera

Drenaż. Ze względu na gliniasty grunt musieliśmy przedsięwziąć kroki zapewniające odpływ wody z działki. Udało nam się to w dość prosty sposób. Wokół domu i w miejscach, gdzie najczęściej tworzyły się kałuże, zakopaliśmy rury drenarskie, które odprowadzają nadmiar wody do studni chłonnej. Do tego celu wykorzystaliśmy bezużyteczną wyschniętą studnię kręgową o głębokości 15 m.

Zabezpieczenie przed wiatrem. Mimo szczelnego ogrodzenia i zwartego żywopłotu z żywotników zdarza się, że mroźne wiatry uszkadzają nam wrażliwsze rośliny, na przykład niektóre cyprysiki. Szkoda, bo niewiele już można na to poradzić, a cyprysiki doskonale znoszą strzyżenie.

Ponieważ wiatr bardzo wysusza też podłoże, pamiętamy o podlewaniu zimozielonych roślin, nawet w zimie.

Chemiczna ochrona roślin. Duże zagęszczenie roślin jednego gatunku sprzyja rozwojowi szkodników. Dlatego konieczne jest systematyczne ich zwalczanie. Na początku sezonu wegetacyjnego stosujemy opryski raz w tygodniu, potem - raz w miesiącu.

Podlewanie. Gliniasty grunt dobrze zatrzymuje wodę, więc roślinom na rabatach wystarcza zabezpieczenie podłoża grubą warstwą kory ogrodniczej i okresowe podlewanie podczas suszy. Z myślą o trawniku planujemy jednak założenie automatycznego nawadniania.

Nawożenie. Staramy się stosować głównie nawozy naturalne: kompost i obornik. Sprawdzonym przez nas sposobem użyźnienia gruntu jest utworzenie pierścienia z obornika. Nawóz zakopujemy w promieniu 20-30 cm od rośliny, na głębokości 20 cm. Już w następnym roku po posadzeniu korzenie dosięgają nawozu, co od razu daje się zauważyć.

Cięcie. Najwięcej pracy wymaga żywopłot z wierzb, który w okresie od lipca do późnej jesieni trzeba strzyc co 7 dni. Używamy do tego ręcznych nożyc, bowiem spod nich wiotkie pędy najmniej się wyślizgują. Zimozielone żywopłoty natomiast przycinamy nożycami elektrycznymi co dwa-trzy tygodnie. Z tą samą częstotliwością tniemy pojedyncze rośliny iglaste i niektóre liściaste (lilaki, bukszpany, trzmieliny), ale dla lepszej precyzji - ręcznymi nożycami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.