Dom jak dworek

Zaczęło się od starej chaty, nie bez powodu zwanej przez domowników dziurawcem. Skończyło na domu, którego wnętrza przypominają dworek.

Parę kilometrów za Warszawą, prawie w środku Puszczy Kampinoskiej, swoje miejsce na ziemi odnalazła śpiewająca aktorka związana z Teatrem Syrena - Izabella Olejnik, zwana przez przyjaciół Belką. Myśl o przeprowadzce na wieś zrodziła się w Chicago, gdzie wraz z mężem Andrzejem Kozłowskim i córką Julią mieszkała kilka lat. Znużeni gwarem wielkiego miasta zaczęli myśleć o tym, by po powrocie do Polski porzucić Ursynów i znaleźć takie miejsce, w którym życie mogłoby płynąć powolnym tempem.

Pani Izabella nie poprzestała na marzeniach. Podczas jednego z krótkich pobytów w Polsce sprzedała mieszkanie. Podczas drugiego kupiła odkrytą na spacerze po puszczy sporą "posiadłość" składającą się z wiekowej dwuizbowej chaty, obórki i rozklekotanej stodoły pełnej siana. Teraz gospodyni śmieje się, że tylko kur nie dała sobie wcisnąć.

Kiedy parę tygodni później mąż zobaczył, "co mu Belka zafundowała", chwycił się za głowę. Natomiast siedemnastoletnia wówczas Julia, kierując się zapewne instynktem samozachowawczym, postanowiła jak najszybciej znaleźć pracę. Ale wizja mieszkania w chacie bez wygód (wychodek był w obórce po drugiej stronie podwórka) szybko zmobilizowała rodzinę do działania. Ze względu na czas i koszty zdecydowali się na dom budowany metodą kanadyjską. Przeprowadzili się do niego po trzech miesiącach.

Trzeba przyznać, że domowe sprzęty to prawdziwa zbieranina, ale bardzo konsekwętnie kompletowana - dzięki temu wnętrze przypomina stary dworek. Wyposażenie łazienki i rustykalnej kuchni przyjechało z Chicago. Kredens kuchenny, toaletka i zegar to pamiątki rodzinne odziedziczone po babci ze Lwowa. Inne wiekowe sprzęty zostały wynalezione w desach i sklepach ze starociami; niektóre po rozłożeniu na elementy zaczęły pełnić zupełnie nowe funkcje. Część mebli pamięta ciasne czasy ursynowskie. Tutaj, na większej przestrzeni, odzyskały urodę i dawną świetność.

Dom dekorują liczne pamiątki - prezenty od przyjaciół i przywiezione z podróży; są też dzieła gospodarzy. Pan Andrzej w wolnych chwilach zajmuje się fotografowaniem. Świadectwem jego pasji są czarno-białe fotografie. Natomiast autorką wiszącego w sypialni gwaszu pt. "Goła mama" jest Julia. Przed laty dzięki niemu zdała egzamin na ASP.

A co się stało ze starymi budynkami? Wyremontowaną chatę - ich pierwszy dom na kampinoskiej ziemi - zajęła dorosła dziś Julia z mężem i dwójką dzieci. Obórka pełni funkcję garażu. Stara stodoła dzięki organizowanym w niej piknikom i happeningom obrosła już legendą; w niej przygotowano m.in. benefis z okazji 50-lecia pracy twórczej Wojciecha Siemiona. Na łące za stodołą wyrosła Scena na Klepisku, na której gospodyni wraz z przyjaciółmi wystawiła m.in. "Dziady" i "Zaczarowaną dorożkę". Planowane są kolejne artystyczne przedsięwzięcia.

Właśnie mija dziesiąty rok pobytu w Puszczy Kampinoskiej. Pani Izabella zapewnia, że życie na wsi jej nie zawiodło. Cieszą ją spacery na boso po trawie, kwitnąca lipa, towarzystwo licznych zwierząt. Po stresującym dniu w teatrze chętnie wraca do domu, gotuje kompot z rajskich jabłuszek, pieli ogród lub kontempluje ciszę.

- Życie na wsi - stwierdza - oczywiście nie pozbawia rozterek dnia codziennego, bólu głowy czy zwykłej chandry. Ale obcując z naturą, łatwiej mi oddzielić sacrum od profanum...

Tekst i stylizacja: Agnieszka Osak-Rejmer Zdjęcia: Piotr Rejmer

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.