Luksus z odzysku

Design wykorzystujący recykling nie jest tani. Może w ten sposób ma przestrzec, że jeśli nie pójdziemy po rozum do głowy, zapłacimy za chwilę znacznie wyższą cenę

Tekst: Agnieszka Rodowicz

embed

Kiedy Frank O. Gehry na przełomie lat 60. i 70. projektował serię mebli z laminowanej tektury falistej, chciał pokazać, że na design stać każdego. Dzisiaj modę na recykling napędza głównie ekologiczna konieczność. Ale to, co ekologiczne, wcale nie musi być tanie.

Zanim Humberto i Fernando Campanowie trafili na salony, projektowali meble z opon, szyn, kartonów. W ich kraju - Brazylii - wykorzystanie odpadów już dawno opanowano do perfekcji. - Kiedy nie mogliśmy pozwolić sobie na jakiś materiał, szukaliśmy tańszego - mówią lapidarnie bracia o początkach swojej kariery. Dziś ich meble produkowane przez renomowane fabryki jak np. Edra znajdują się w zbiorach muzeów sztuki użytkowej, m.in. w Design Museum w Londynie, MoMA w Nowym Yorku. Fotel Favela powstał z inspiracji zabudową brazylijskich dzielnic nędzy. W serii Sushi wykorzystali technikę, jaką kobiety z faweli wykonują maty i narzuty - skrawki tkanin naszywają jedna na drugą (Campanom skojarzyły się z sushi).

Żyrandol z buteleczek po konfetti, 4 tys. euro

Campanowie są idealistami, chcą, by ich projekty zwracały uwagę na problemy społeczne. Fotel Multida~o (Tłum) powstał z tradycyjnych szmacianych lalek szytych w północno-wschodniej części kraju. Stamtąd falami ludzie uciekają za chlebem, do już 15-milionowego Sa~o Paulo.

Międzynarodowy rozgłos i pierwszy kontrakt na seryjną produkcję przyniósł Campanom fotel Vermelha z kilkusetmetrowego zwoju sznurów. Powstał po wizycie na targu w Sa~o Paulo. Włosi z Edry uczyli się przeplatania sznura z kasety wideo, którą dostali od projektantów. Za recykling markowy trzeba jednak słono zapłacić, np. za Favelę - 1910 euro. Choć na ogół projektanci wykorzystujący odpady deklarują, że w ten sposób protestują przeciwko rozrzutności bogatych społeczeństw. Tak jak Holender Maarten Baas serią mebli Treasure, które powstają z fabrycznych odpadów przy produkcji mebli.

Recykling często narzuca odwrotną kolejność działań: najpierw jest materiał, potem pomysł, co zrobić, w końcu praca nad funkcjonalnością przedmiotu. Brytyjczyk Stuart Haygarth przez dwa lata zbierał na plaży w Kent przedmioty wyrzucone na brzeg - z plastikowych zrobił żyrandol Tide. I choć każdy przedmiot miał inny rozmiar i kształt, razem utworzyły idealną kulę (symbolizuje Księżyc, który decyduje o przypływach, więc także o tym, czy poszukiwania na plaży będą owocne). Ponieważ Stuart zbiera różne śmieci w ogromnych ilościach, musi je sortować, dzieląc na kategorie, np. niebieskie albo plastikowe. Buteleczki po konfetti przeleżały w worku w londyńskiej pracowni artysty cztery lata, zanim w dzień Nowego Roku 2004 wpadł na pomysł, że z tysiąca sztuk zrobi żyrandol Millenium.

Siedziska Campanów - wykorzystali oni tu techniki stosowane przez brazylijskie kobiety do wyrobu narzut z resztek tkanin

Zapalonym 'odzyskiwaczem' jest też belgijski architekt Charles Kaisin, który dla sztuki użytkowej porzucił projektowanie budynków. Ze szklanych butelek po napojach po obcięciu szyjek, wypolerowaniu i piaskowaniu robi szklanki (kto z nich pije, zostawia na satynowej powierzchni ślad, który znika przy myciu naczynia). Projektant znalazł też zastosowanie dla szklanych okienek od zużytych pralek (dostaje je od znajomych, w punktach naprawy AGD lub zbiera na wysypiskach śmieci). Po usunięciu metalowych elementów i wypiaskowaniu szklane denka zamieniają się w miski, formy do zapiekania i pojemniki do przechowywania. Jak z pospolitego materiału zrobić coś wyjątkowego? Najlepiej mu się nad tym myśli podczas gry na pianinie lub organach. Gdy pewnego razu zapatrzył się na wirujące nad ulicami reklamówki, zaczął się zastanawiać, jak przedłużyć ich podróż i nadać jej nowy wymiar. Ostateczny pomysł podsunęły bezdomne kobiety zbierające torebki. Po trzech latach eksperymentów Kaisin opracował technologię uzyskiwania z reklamówek materiału, z którego szyte są torby pod marką Pingolingo.

Opracowanie metody przekształcania gazet w tworzywo o odporności drewna (kartki klejone są kilkakrotnie), z którego Kaisin wykonał ławkę rozciągającą się jak akordeon (siedząc na niej, można też ją czytać), zajęło mu znacznie mniej czasu Z papieru zrobił także krzesło - Hairy Chair. Mebel z odzysku okleił niezliczoną ilością pasków papieru pociętych niszczarką do dokumentów (symbol powodzi informacyjnej). Czy to rzeźba, czy przedmiot użytkowy? Jak długo wytrzyma? Czy jest wygodny? W tym przypadku status przedmiotu świadomie nie został jednoznacznie określony.

Podpalony szezlong Maartena Baasa

Francuzka Élise Fouin uczyła się sztuki złotniczej, ale wybrała papier z ciekawości i przekory. Próbuje odpowiedzieć na pytania: co zrobić, by zwykły surowiec zagrał pierwsze skrzypce? Jak to, co brzydkie i odrzucone, zmienić w piękne i pożądane? - Codzienność inspiruje mnie bardziej niż moda - mówi Élise. Najpierw fotografuje papier w makroskali, co pozwala jej wniknąć w jego strukturę. Potem eksperymentuje i zdaje się na przypadek. - Papier czuję instynktownie, nie rysuję projektów - opowiada. - Skręcam, dopasowuję, owijam, poleruję, lakieruję, aż coś się narodzi.

Choć materiał jest dla Élise ważniejszy niż sam przedmiot, jej poszukiwania przynoszą konkretne rozwiązania - lampy, półki, kosze. Kilka projektów Élise nawet wyprodukowano w limitowanych seriach i są sprzedawane przez paryską La Tools Galerie.

Ławka Jasona Iftakhara z odpadów po opakowaniach z supermarketów, jej metr kosztuje 200 funtów

- Mam obowiązek być przyjazny dla środowiska, bo wpływam na styl życia - deklaruje z powagą 26-letni Jason Iftakhar. Pomysł na ławkę podsunęła mu ilość odpadów po opakowaniach generowana przez supermarkety. - Chciałem spektakularnego efektu, nie zużywając zbyt wiele energii - przy-znaje. Supermarket to doskonałe miejsce do wykorzystania systemu już funkcjonującego. Raw Bench powstaje za pomocą maszyny do składania kartonowych pudeł bez konieczności ich przetwarzania i bez użycia kleju. W dodatku wyklucza koszty transportu - ławkę można sprzedawać w miejscu produkcji (na razie jest jednak do kupienia tylko od artysty, metr ławki kosztuje 200 funtów).

Recykling stosowany jest w coraz szerszym zakresie, więc granice między przetwarzaniem a odzyskiwaniem są płynne. Maarten Baas jeszcze jako student wpadł na pomysł, by nadpalić krzesło, zaimpregnować je i polakierować. Zaczął od mebli z Ikei i second-handu. W końcu puścił z dymem klasyki designu, np. fotel Calvet Antonia Gaudiego z 1902 roku i Favelę Campanów. - Redefiniowanie czyjejś pracy to też akt tworzenia - twierdzi. Ci, którzy przyznają mu rację, nadpalone meble kupują za kilka tysięcy euro pod marką Moooi sławnego projektanta Marcela Wandersa.

Źródło: Wysokie Obcasy

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.