Zacznę od tego, że bardzo lubię bobry i uważam je za niezwykle pożyteczne zwierzęta. Potrafią one znakomicie przekształcać środowisko w swojej okolicy. Oczywiście przez to, że budują tamy, za pomocą których spiętrzają wodę w rzeczkach.
Na to zalewanie narzekają, rzecz jasna, rolnicy, którym bobry od czasu do czasu podtopią łąkę, ale patrząc na robotę tych zwierząt przez pryzmat suszy, która gnębi nasz kraj, wydaje się, że to zatrzymywanie wody i zalewanie, choć uciążliwe miejscowo, w gruncie rzeczy jest pożyteczne i pożądane.
Dziś woda w lasach często jest już tylko tam, gdzie żyją bobry. Ponadto przez budowanie kanałów i rycie w brzegach bobry renaturalizują wyprostowane przez człowieka rzeczki. W rezultacie spowalniają spływ wody i tworzą miejsca do życia dla wielu zwierząt.
Tam, gdzie są bobry, są i płazy oraz ryby, a co za tym idzie, również wydry, tchórze, bociany czarne. Do tego w obumarłych od nadmiaru wody drzewach, których pełno na bobrzych rozlewiskach, uwielbiają wykuwać dziuple dzięcioły, w tym tak rzadkie jak dzięcioł białogrzbiety. Dlatego nigdy nie powiem, że bobrów jest za dużo. Przeciwnie, uważam, że w tak wysychającym kraju jak Polska jest ich zdecydowanie za mało.
Niestety, jeżeli bóbr zawita do naszego ogrodu, sprawa nieco się komplikuje. No cóż, niełatwo pogodzić się ze ścinaniem z trudem wyhodowanych albo od lat pielęgnowanych drzew. Większość właścicieli ogrodów nie jest tak tolerancyjna - i trudno się dziwić. Ale stanowczo odradzam prowadzenie odłowu na własną rękę lub szczucie bobrów psami.
Bóbr, choć wygląda na ociężałego, jest bardzo sprawny, zarówno na lądzie, jak i w wodzie. Może też być bardzo niebezpieczny. Po pierwsze, to duże zwierzę, nasz największy, bo mogący ważyć nawet do 30 kg gryzoń. I na dodatek znakomicie uzbrojony. Swymi olbrzymimi, mierzącymi czasem ponad 10 cm siekaczami potrafi przecież ścinać potężne drzewa. Nacisk szczęk bobra to kilka ton na centymetr kwadratowy.
Takimi zębami zwierzę może zadawać potężne rany: odciąć palce, przeciąć nogę do kości, zrywając wszystkie mięśnie i ścięgna. Znam takie przypadki. Jednym słowem, ktoś, kto planuje samodzielnie łapać bobry, naraża się na poważne niebezpieczeństwo. Nawet jeśli chce to robić za pomocą pułapek klatkowych, do których zresztą bobra trudno zwabić.
Poza tym łapanie lub zabijanie bobrów jest nielegalne. Jeżeli chcemy, aby zwierzę zostało odłowione, powinniśmy zwrócić się z wnioskiem do właściwej regionalnej dyrekcji ds. ochrony środowiska, która po wydaniu zgody wskaże także instytucję lub firmę zdolną to wykonać. Uprzedzam jednak, że takie przemieszczanie bobrów na niewiele może się zdać. Jeśli ogród znajduje się przy cieku wodnym, a z pewnością tak właśnie jest, skoro buszuje w nim bóbr, to na miejsce odłowionego zwierzaka z pewnością pojawi się następny.
Zamiast więc skupiać się na chwytaniu i wywożeniu, co może być trudne do przeprowadzenia i mało skuteczne, zastanówmy się, po co bóbr nas odwiedza. W 90 procentach wypadków chodzi mu o pokarm, czyli nasze drzewa. Bobry uwielbiają wierzby, ale gdy będą zdesperowane, zetną nawet drzewa o bardzo twardym drewnie, takie jak buki lub dęby. Ścinają oczywiście nie z chęci psucia, ale po to, by dobrać się do znajdujących się w koronie smacznych gałązek i ich kory.
Na szczęście zabezpieczenie drzew jest proste. Wystarczy otoczyć je małym płotkiem z siatki parkanowej. Nie musi być wysoki, wystarczy niecały metr. Nie należy owijać nią drzewa, bo to może się skończyć tym, że siatka w nie wrośnie. Znacznie lepiej rozpiąć ją na czterech wbitych w ziemię kołkach w odległości kilkudziesięciu centymetrów od drzewa. Takiej przeszkody bóbr raczej nie sforsuje. A gdy nie będzie miał żadnego powodu żeby z nami zostać, to opuści nasz ogród.
Bobrza rodzina
Bobry najbardziej aktywne są wiosną, gdy wychowują młode, oraz jesienią, gdy gromadzą zapasy, naprawiają nory i żeremia. Zimę spędzają we wspólnej komorze, nie zapadając w sen zimowy. Gody odbywają w styczniu-lutym. Do kopulacji dochodzi w wodzie. Samica rodzi raz w roku, średnio 2 młode w miocie, maksymalnie do 6. Ciąża trwa niecałe 4 miesiące, a małe bobry przychodzą na świat w maju lub czerwcu. Opiekę nad nimi sprawują rodzice oraz starsze rodzeństwo. Bobry, które ukończyły 3 lata, stopniowo rozluźniają kontakt z rodziną i ruszają na poszukiwanie własnych terenów oraz partnerów życiowych. Jest to także okres intensywnego znakowania terytoriów.
Bóbr europejski podlega ochronie w większości krajów europejskich na podstawie tzw. Konwencji Berneńskiej oraz Dyrektywy Siedliskowej. W Polsce był objęty ochroną we współczesnym znaczeniu od 1952 r. W 2001 r., wprowadzając rozróżnienie na ochronę ścisłą i częściową, ustalono, że bobra obejmuje ta druga forma.
Śladami działalności
Bobry żywią się korą, łykiem, młodymi pędami, gałązkami oraz liśćmi. To dlatego głównie - w poszukiwaniu pokarmu - ścinają drzewa. Mogą obalić drzewo nawet o średnicy kilkudziesięciu centymetrów, byle tylko dostać się do jego gałązek. Młode drzewka ścinają w ciągu kilku godzin, do grubszych powracają czasem przez kilka nocy (fot. 2). Ścięte drzewo pozbawiają gałęzi, które wykorzystują potem do budowy żeremia; gałązki i pędy zjadają lub magazynują, a pociętych na kawałki pali używają jako materiału konstrukcyjnego przy wznoszeniu tam (fot. 1). Te zabiegi powodują przy okazji podniesienie poziomu wody, która, zalewając wejścia do nor i żeremi, czyni je niedostępnymi dla drapieżników. Wyższy poziom wody pozwala także lepiej transportować gałęzie. A to z nich powstają zapasy na zimę składowane w głębokich rozlewiskach.