Regulacja sprzed czterech lat nie przyniosła spodziewanych efektów w postaci odzyskiwania większej ilości materiałów nadających się do recyclingu. Powodem były m.in. niejednorodne w skali kraju przepisy: ustawodawca pozostawił władzom samorządowym wolną rękę, jeśli chodzi o liczbę frakcji segregowanych śmieci. W efekcie w 1,4 tys. gmin dzielono odpady na cztery frakcje (lub więcej, w blisko 440 – na trzy frakcje (szkło i papier, odpady zmieszane, pozostałe suche), a w ponad 180 – na dwie frakcje (suche i mokre). Krótko mówiąc – zrobił się bałagan, zasadniczo utrudniający gromadzenie surowców wtórnych.
Nowe przepisy – obejmujące cały kraj – mówią jasno: szkło wrzucamy do zielonego pojemnika, papier i tekturę do niebieskiego (w tym opakowania z tych materiałów), metale, plastik oraz opakowania wielomateriałowe (np. kartony po mleku i sokach) do żółtego, a ulegające biodegradacji resztki kuchenne – do brązowego. Jeśli jakiś samorząd zdecyduje o podziale szkła na bezbarwne i kolorowe, wówczas dla pierwszego musi postawić białe pojemniki z napisem „Szkło bezbarwne”.
Na wprowadzenie zmian gminy mają sporo czasu, bo aż pięć lat. W tym okresie śmieci można segregować za pomocą starych kontenerów – do końca stycznia przyszłego roku muszą się na nich znaleźć informacje o tym, gdzie co należy wrzucać.