W jakim kierunku podąża polska architektura? - wywiad z dr hab. inż. arch. Janem Słykiem, Dziekanem Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej

Architektura jest dziedziną, obok której nie da się przejść obojętnie. W Polsce mamy coraz więcej przykładów budowli, które napawają nas dumą. Jak wygląda proces kształcenia przyszłych architektów i co będą tworzyć przyszłe pokolenia projektantów? Zapytaliśmy o to dr hab. inż. arch. Jana Słyka, Dziekana Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej.

Jak ocenia Pan to, co wydarzyło się w polskiej architekturze po 1989 roku?

Dr hab. inż. arch. Jan Słyk: Nie mogę oceniać tego okresu z pozycji arbitra, ponieważ  przełomowy moment przypada na początek mojej drogi zawodowej. Traktuję ten czas bardzo osobiście - zrobiłem dyplom w roku 1992 i mogę opowiedzieć jedynie o swoich odczuciach. Koniec lat 80. i początek 90. odbierałem jako szalenie intensywny, przy czym zapewne każdemu studentowi świat wydaje się namalowany w żywszych barwach. Mieliśmy wtedy do czynienia z transformacją życia pod każdym względem - odzyskiwaliśmy szeroko pojętą wolność, na którą składała się  również możliwość podróżowania. To się teraz wydaje abstrakcyjne, ale ja pierwszy raz wyjechałem za granicę będąc już ukształtowanym człowiekiem, na trzecim roku studiów.

W tym okresie powstawały również pierwsze firmy architektoniczne nowego typu, które dziś są codziennością - pracownie autorskie formowane z wolą uwypuklenia indywidualnego podejścia twórczego - to była rzecz wcześniej niespotykana. Jako dziecko miałem okazję być w kilku dużych biurach projektowych w Warszawie, gdzie pracował mój tata. To były ogromne instytucje zatrudniające po kilkaset osób, gdzie projekty powstawały w części niemal taśmowo. Zdarzało się, że rodziły się tam znakomite rzeczy. Moja droga zawodowa rozpoczęła się już w nowych warunkach, które nam wszystkim wydawały się ogromnie atrakcyjne. Tworzyła się od nowa rzeczywistość - społeczna, polityczna, gospodarcza, ale również odbudowywaliśmy dyskusję architektoniczną. Na naszą wyobraźnię oddziaływał późny postmodernizm, high-tech, dekonstrukcja. Wtedy też pojawiły się pierwsze komputery - i gdybym miał określić, co najsilniej z tamtych czasów oddziałuje na dzień dzisiejszy to byłby to chyba właśnie początek cyfryzacji.

Czy polscy architekci inspirują się w swojej pracy tym, co dzieje się na świecie czy raczej starają się podążać własnymi ścieżkami?

Dr hab. inż. arch. Jan Słyk: Można odpowiedzieć "tak" i ta odpowiedź byłaby aktualna w renesansie, baroku klasycyzmie, w wieku XVIII, XIX, modernizmie, niezwykle aktualna po wojnie. Wynika to z naszego charakteru zawodowego, obecnie również. Architekci zawsze byli skłonni do tego, aby się różnymi nowinkami, niekoniecznie z własnej branży, inspirować. A owa inspiracja przychodziła z zewnątrz nie tylko w znaczeniu geograficznym, ale również dyscyplinarnym. Nie byłoby twórczości Le Corbusiera bez jego fascynacji matematyką i sztuką, nie byłoby wielu trendów w architekturze, gdyby nie związki z ekspertami z innych dziedzin - nie tylko inżynierskich. Patrząc na to, co dzieje się dzisiaj, chciałbym zwrócić uwagę na dwie rzeczy.

Po pierwsze inspiracja jest efektywna tylko wtedy, kiedy jest zrównoważona przez poczucie ciągłości i świadomość lokalnej tradycji. Jeśli tego nie ma, inspiracja może się przerodzić w jakiś rodzaj kopiowania lub tworzenia konglomeratów z form nieznanych. Po drugie architektura jest dziedziną, która leży daleko od sztuki czystej, czyli nie da rady tworzyć architektury dla siebie i do szuflady. I tu może bardziej należałoby zapytać o to, na ile inspirują się wzorami obcymi klienci architektów. Bo mediacja, która się odbywa pomiędzy wyobrażeniem twórcy a wrażliwością i skłonnością do akceptacji ze strony odbiorcy jest gwarancją powstawania wartościowych dzieł w architekturze. I to wszystko, o czym mówiłem, czyli zdolność do  widzenia ciekawych rzeczy z zewnątrz na tle poczucia własnej wartości tu i teraz musiałoby być również obecne w świadomości klientów. Dopiero wtedy wszystko dobrze by funkcjonowało.

Jakie trendy w projektowaniu budynków da się obecnie wyróżnić?

Dr hab. inż. arch. Jan Słyk: Wyodrębnienie trendów staje się obecnie coraz trudniejsze, ponieważ globalna baza wiedzy miesza ze sobą wszystkie informacje w czasie rzeczywistym. Cokolwiek zostanie wymyślone gdzieś na świecie, wszyscy od razu o tym wiedzą. Architektura międzynarodowa z międzywojnia, o której dyskutowali moderniści była propagowana przez dyskusje w kręgu fachowym, ewentualnie przez podróże i nabywanie doświadczeń bezpośrednio. Dziś to się dzieje natychmiast przez Internet. Dowodem na to, o czym mówię jest dyskusja, która się toczy w Stanach Zjednoczonych, będących jednym z największych rynków produkcji architektonicznej. Tamtejsi teoretycy wyodrębniają tylko jedną szkołę architektoniczną, która owocuje wyrazistym trendem stylistycznym, całą resztę traktują jako styl międzynarodowy. W praktyce technologia jest ta sama, myślenie jest podobne. Oczywiście są pewne nisze, w których rozgrywają się bardzo interesujące rzeczy, co widać w przypadku niektórych laureatów nagrody Pritzkera, ale jak popatrzymy na obraz miast to on się coraz bardziej unifikuje.

Z pewnością wyodrębniają się pewne trendy warsztatowe. Pierwszy to dużo większy stopień interdyscyplinarności. Kiedyś operowano ogromnymi kalkami, na które nanoszono koncepcje, a następnie poszczególne pracownie, czyli architektoniczna, konstrukcji czy instalacyjna musiały sobie te kalki przekazywać, aby poszczególni projektanci wiedzieli, co opracowali pozostali. Dzisiaj ten proces wygląda zupełnie inaczej i to powoduje, że nasze myślenie nie ma czysto architektonicznego charakteru. Zawiera komponenty zintegrowanego produktu myśli inżynierskiej.

Drugi trend to troska o otoczenie i przyszłe skutki obecnie podejmowanych działań przestrzennych. Uważam, że jest to obowiązek architekta i każdy budynek powinien być projektowany w oparciu zasadę poszanowania środowiska przyrodniczego.

Jak w ciągu ostatnich 30 lat zmienił się sposób kształcenia studentów architektury w Polsce?

Dr hab. inż. arch. Jan Słyk: Znów moja perspektywa jest nieobiektywna, bo jej początek przypada na lata, kiedy sam byłem studentem. Mam jednak ochotę odpowiedzieć na dwa różne sposoby. Z jednej strony można stwierdzić, że nie zmieniło się nic i to wynika z trzech przesłanek. Po pierwsze: sztuka budowania jest i zawsze była dziedziną z bardzo dużą inercją, czyli nie zmienia się ona tak szybko jak inne dyscypliny inżynierskie. To, co dziś budujemy będzie musiało być aktualne za 50 lat. Po drugie zakres kształcenia architektów odkąd powstały szkoły architektury, a już na pewno od koncepcji modernistycznej wywodzącej się z Bauhausu, był zawsze bardzo szeroki, tzn. architekci byli kształceni w sposób interdyscyplinarny. Te studia przygotowują do pełnienia wielu różnych ról społecznych i wykonywania wielu różnych zawodów. Po trzecie nasz wydział jest instytucją o stuletniej historii i my tę tradycję bardzo szanujemy i chętnie do niej sięgamy. Nie jest naszym dążeniem, aby na siłę się zmieniać, w niektórych aspektach brak zmiany traktujemy jako wartość samą w sobie.

Z drugiej strony można powiedzieć, że wszystko się zmieniło. Kształcimy w tej chwili ludzi, którzy nie tylko podróżują po świecie i bardzo wiele o nim wiedzą, ale również wkrótce zasilą europejski rynek pracy. Nasi absolwenci z powodzeniem odnajdują się w pierwszoplanowych pracowniach architektonicznych Europy. To z kolei rodzi potrzebę zmiany naszego sposobu nauczania. W coraz większym stopniu kształcimy po angielsku, musimy również brać pod uwagę, że polskie prawo budowlane i nasze uwarunkowania nie są jedynymi, z jakimi absolwenci zderzą się w swoim życiu zawodowym. Zachęcamy studentów do wyjazdów, np. w ramach programu Erasmus - wiedza, którą stamtąd przynoszą wzbogaca nasze wspólne przemyślenia. Zmieniają się wreszcie narzędzia, czyli sposób, w jaki architekt formułuje idee, przekształca swój pomysł, wizualizuje go dla siebie i dla innych, a nierzadko prezentuje na wystawie. My z okazji 100-lecia wydziału mieliśmy kilka wystaw, na których były prezentowane m.in. prace dyplomowe naszych pracowników od najdawniejszych, powyciąganych z archiwów - do współczesnych. Nie sposób nie dostrzec oczywistych różnic między nimi, choć bardziej dotyczą one fizjonomii prac i sposobu ich wytworzenia niż podstaw ideowych.

Czy obecne pokolenie studentów architektury różni się od poprzednich? Jeśli tak - na czym polegają te różnice?

Dr hab. inż. arch. Jan Słyk: Młodzi ludzie są obecnie mniej skupieni na wąskich i szczegółowych problemach, często jest im trudno poświęcić dużo czasu jednemu zagadnieniu i dojść do bardzo precyzyjnych ustaleń. Dysponują natomiast szeroką wiedzą o świecie i ogromną kompetencją posługiwania się informacją i narzędziami zdobywania informacji, w czym często przewyższają swoich nauczycieli. Nie chcą się uczyć instrukcji użycia narzędzia czy procedury inżynierskiej, która gwarantuje uzyskanie jakiegoś efektu, wolą zdobywać wiedzę przez interakcję - a to wymaga partnerskiej relacji tutaj w szkole architektury. Staramy się to dostrzegać i zmieniać nasz sposób uczenia, co nie zawsze jest łatwe, bo należymy przecież do poprzedniej generacji.

Co wg Pana przyniesie przyszłość polskiej architekturze?

Dr hab. inż. arch. Jan Słyk: Można tylko gdybać. Po pierwsze mam wątpliwości, czy przyszłość polskiej architektury ma szansę bardzo się różnić od architektury globalnej, a to wynika z uwarunkowań, o których powiedziałem wcześniej - coraz trudniej o lokalność. Mamy na wydziale Koło Naukowe Architektury Rodzimej, które zajmuje się zgłębianiem tego, czy można było i czy wciąż można wyodrębnić to, co jest nasze. Nie są to rozważania łatwe i oczywiste.

Z pewnością będzie rosło znaczenie podejścia zintegrowanego. Rośnie w siłę inteligencja budynkowa - poprzez programowane systemy inżynieryjne, inteligentne fasady, zarządzanie procesem użytkowania. Ale również w coraz większym stopniu mamy do czynienia z fizyczną mobilnością elementów struktury architektonicznej.

Myślę, że zmieni się relacja klient-architekt, bo społeczeństwo się edukuje i profesjonalizuje, w związku z tym średni poziom wiedzy rośnie i każdy z nas stara się współtworzyć to, co chce kupić. To się już dzieje w obszarze designu i coraz silniej wkracza do architektury. Znowu zahaczamy tutaj o obszar cyfryzacji.

Można patrzeć na zmiany w sposób optymistyczny, że pomogą nam kształtować lepsze środowisko życia człowieka. Ale można też w sposób pesymistyczny - że pojawi się ryzyko odczłowieczenia. Być może niedługo będą powstawały budynki projektowane bez udziału architekta, poprzez procesy algorytmiczne, przy współudziale przyszłych użytkowników. I te budynki być może będą wznoszone nie ręką ludzką a przez roboty - i trudno powiedzieć, czy to lepiej czy gorzej.

Gdyby mógł się Pan cofnąć w czasie i spotkał samego siebie mającego 20 lat, jakiej rady zawodowej by Pan sobie udzielił?

Dr hab. inż. arch. Jan Słyk: Nie wiem, czy młodzi architekci są skłonni do słuchania rad. A moi najlepsi studenci to ci, którzy w bardzo samodzielny sposób podejmują decyzje na podstawie wiedzy budowanej z pomocą ludzi wokół, swoich kolegów, profesorów i różnych zewnętrznych źródeł informacji. I jak pamiętam siebie z tych lat to ja również wtedy nie oczekiwałem jakichś konkretnych porad, a już na pewno niekoniecznie miałyby one dotyczyć zagadnień ściśle architektonicznych. Być może cenna byłaby rada dotycząca tego, jak pokierować swoim życiem w kontekście mobilności, przemieszczania się po świecie, dostępu do najciekawszych źródeł wiedzy. Ale ja nadal mam głębokie wątpliwości, czy z tego typu wskazówek jesteśmy skłonni skorzystać. Patrząc na swoje dzieci, na swoich studentów, często wydaje mi się, że ta przekora, która powoduje, że młody człowiek postępuje dokładnie odwrotnie niż osoba doradzająca chciałaby, żeby postąpił, ma największą wartość. Dzięki niej zdobywa się doświadczenia, które są nie do zastąpienia w jakikolwiek inny sposób. Oczywiście każdemu z młodych architektów - i sobie samemu wtedy - radziłbym jak najwięcej kontaktu z żywą architekturą. Dziś również to doradzam swoim studentom - wycieczka i parę godzin spędzonych w znakomitym budynku i próba zastanowienia się, jak on został zaprojektowany, jak działa dzisiaj, daje dużo więcej niż przeczytanie pięciu książek, a często nawet rozmowa z autorem obiektu.

Rozmawiała Marta Święcka

Więcej o:
Copyright © Agora SA