Ultraluksusowy kompleks położony przy słynnej ulicy Las Vegas Strip to już symbol nocnego życia w Mieście Grzechu. Oprócz kasyna znajduje się tutaj ogromny hotel i sala koncertowa, w której występowała m. in. Cher i Céline Dion. Monumentalny obiekt, ubrany w kostium antycznej architektury stał się także synonimem złego gustu. Przeładowanie detalami i pretensjonalny wystrój i amerykańska megalomania - to tylko niektóre z grzechów tego obiektu.
Gigantyczny hotel Atlantis to wisienka na torcie sztucznego archipelagu Wysp Palmowych w Dubaju. Pięciogwiazdkowy gmach przytłacza swoją skalą - w dwóch wieżach, które połączono mostem uformowanym w tradycyjny arabski łuk znajduje się aż 1539 pokojów. Wszechobecne bogactwo wylewające się w każdym pomieszczeniu hotelu miało być urzeczywistnieniem marzeń o dobrobycie Atlantydy.
Nowoczesne technologie utylizacji odpadów ukryto w kontrowersyjnym gmachu autorstwa Friedensreicha Hundertwassera. Przemysłową halę przemieniono w bajkową budowlę przypominającą meczet. „Minaret”, czyli komin w przebraniu kolumna została przemalowana na kolor błękitny i ozdobiona kopułą przypominającą cebulę.
Ogromne centrum handlowe w Piasecznie wygląda jak lunapark osadzony w realiach warszawskiej starówki. Pretensjonalne, historyzujące segmenty kompleksu, które udają stare kamienice miały dodać charakter i dobry smak sklepom z ekskluzywną odzieżą. Wyszło jednak zupełnie odwrotnie, a klienci robią zakupy w kiczowatym handlowym „miasteczku”.
Postmodernizm w natarciu! Hotel Westin przy słynnym Times Square w Nowym Jorku to eksplozja form, kształtów, barw i reklam. Z dość prostego, szklanego drapacza chmur wyrasta geometryczna struktura niczym zastygły wybuch. Trzeba jednak przyznać, że chociaż gmach bardzo szybko się zestarzał, pasuje swoją bryłą do krzykliwego, kolorowego i jasnego Times Square.
To z pewnością największy słoń na świecie. Wysokościowiec biurowo-mieszkalny w Bangkoku to dosłownie ucieleśnienie tajskich symboli - słonie są bowiem głęboko zakorzenione w kulturze tego azjatyckiego kraju. 32-piętrowy kompleks składa się z trzech wież (jedna z nich jest trąbą, a dwie pozostałe nogami zwierzęcia), na których ustawiono podłużny „klocek” będący tułowiem i twarzą architektonicznego pupila Bangkoku.
Budynek uniwersytetu Aoyama w stolicy Japonii przypomina jakby gigantycznego bohatera z filmu „Transformers” albo nienaturalnie powiększonego zabawkowego robota. Budynek ukończony w 1990 roku to nietypowy projekt - poszczególne części zamontowane na fasadzie architekt dopasowywał… losowo.
Ściany biblioteki obłożono gigantycznymi panelami, które przestawiają grzbiety książek. „Tytuły” na największej na świecie półce na książki mają po 7 metrów wysokości i 2,5 metra szerokości. 22 pozycje obecne na fasadzie gmachu zostały wybrane podczas konsultacji społecznych z mieszkańcami miasta.
Londyńskie „Walkie Talkie” to obok „Korniszona” jedna z tych realizacji w brytyjskiej stolicy, z których stroi się żarty. Kształt wieżowca przypomina bowiem gigantyczną ciężką krótkofalówkę. Krytyk architektury Owen Hatherley nazwał budynek „ogromną i straszną” realizacją, która nie dość, że dziwnym, masywnym kształtem burzy ład londyńskiego skyline’u, to dodatkowa obniża jakość życia mieszkańców najbliższego sąsiedztwa.
Gigantyczne bloki, uciążliwa ciemnota i nieprzyjazna urbanistyka. Tak w skrócie można opisać wielkie osiedla „sypialnie” na obrzeżach byłej stolicy Rosji. Życie mieszkańców tych budynków i wszystkie nieprzyjemności z tym związane miały równoważyć „radosne” kompozycje kolorystyczne na elewacjach. Wyszedł jednak bałagan i kicz w czystej postaci.