Gdyby Adam Małysz miał bliżej do Trójmiasta, nie zostaliby właścicielami tego domu. Ale podarunek jednego z gdańskich deweloperów dla najlepszego polskiego skoczka miał, dla nich błogosławioną, wadę: stał 600 kilometrów od gór i miasta Wisły. W kompletnie urządzonym domu sportowiec zanocował tylko parę razy i... prezent zwrócił. Wtedy nabyli go obecni gospodarze, którym „dom z ciekawą historią” spadł trochę z nieba, przygotowywali się bowiem do kupna mieszkania.
Muszą przyznać po latach, że przeprowadzka do domu, w którym wszystko jest gotowe, trochę rozleniwia, nawet jeśli zastany styl nie do końca pokrywa się z marzeniami. Ich przywitał wypolerowany gres na podłogach, meble na niklowanych nogach, zabudowa w wiśniowych odcieniach drewna, a w oknach firanki i zasłony. Do tego stylowe zmiękczenia w postaci gzymsów pod sufitem i zaokrąglonych listew przypodłogowych. Całość w waniliowych beżach. W niezmienionej aranżacji mieszkali aż 10 lat, bo prowadzili zbyt aktywny tryb życia, by myśleć o poważnym remoncie.
Ta godzina jednak wybiła i zlecenie na projekt dostał jeden z najlepszych trójmiejskich architektów Jan Sikora.
Co zostało z dawnego domu? Dach i mury. Wyprute zostało wszystko, usunięto nawet warstwy posadzkowe, wymieniliśmy okna, dołożyliśmy tarasy, wiele pomieszczeń zmieniło swoją funkcję (np. w miejscu gabinetu wyrosła kuchnia). Wszystko to trwało rok.
– mówi architekt.
Właściciele są bardzo rodzinni, dużo czasu spędzają razem, potrzebowali wnętrza przytulnego, a zarazem otwartego. Czegoś ponadczasowego, ale też nowoczesnego. Niewielu detali, ale z klasą. Sikora połączył to wszystko we wnętrzu, w którym dużą rolę odgrywa drewno i skandynawska prostota form. A także, ku zaskoczeniu niektórych, czerń. – To nieprawda, że czarny przytłacza – przekonuje. – Jest przytulny, wycisza, a przede wszystkim wydobywa z drewna wszystkie jego ocieplające walory.
Architekt miał dużo swobody w projektowaniu.
Przyznam, że nie lubię, kiedy inwestorzy mają już na wstępie bardzo detaliczną wizję domu. Częstują mnie wydzierankami z magazynów wnętrzarskich, a ja mam „tylko to rozrysować”. Wtedy czuję opór, nie mogę uruchomić wszystkich pokładów wyobraźni
– mówi Jan Sikora. Tutaj jednak uruchomił. Pytał o ich potrzeby, przyzwyczajenia, szkicował w głowie psychologiczny rys mieszkańców. Wiedział na przykład, że bardzo lubią długie wieczory przy świecach i nie wyobrażają sobie domu bez drewna. Dlatego starał się wymyślić coś zupełnie nieszablonowego. Gwoździem programu została ściana z mozaiką jesionowych, ręcznie ułożonych klocków, w której zaprojektował delikatne „ogniki” diod. Udało się w ten sposób uzyskać niezwykle oryginalne i nastrojowe, a w dodatku przypominające ulubione świece, rozwiązanie.
Idąc tym tropem, Sikora nadał wnętrzu rysów niepowtarzalności. Bez epatowania przepychem, uzyskał luksusowy sznyt. – Właściciele to specjaliści od tkanin, wrażliwi na piękne powierzchnie, bogate faktury, stąd mój pomysł, by tak rozrzeźbić ścianę
– mówi. – Nie jedyny zresztą. W łazienkach zobaczymy na ścianach trójwymiarowe płytki z kolistymi wgłębieniami albo geometrycznymi wypustkami. Choć są szare, z daleka lekko betonowe, z bliska przypominają drewno.
Zarówno złożona z drewnianych pikseli płaskorzeźba, jak i ścienna „tarka” w łazienkach to antypody stylu glamour, od którego właściciele się odżegnują. Wolą prostą boazerię z orzechowych deseczek, jaką ujrzymy w fińskich domach, niż połysk i mięsiste meble. Luksus rozumieją jako wygodę, swobodę, przyjemny dla oka detal. Musi być dyskretny, niezauważalny. To może być światło nad blatem, które zapala się ruchem ręki, niestandardowy trójkątny kominek czy barek wkomponowany w filar kuchenny i przesłonięty ciemnym szkłem. Albo coś specjalnie stworzonego do tego wnętrza.
Tu architekt może się pochwalić kilkoma mocnymi punktami. To choćby unikatowa biało-czarna lampa w salonie z wycinanej laserowo stali i mlecznego szkła. Jej oszczędne biomorficzne kształty pięknie kontrastują z geometryczną mozaikową ścianą. Z kolei stół w jadalni ma niecodzienne właściwości – nie odciskają się na nim ślady palców dzięki temu, że blat ma specjalną powłokę z nanocząsteczek. To są właśnie te luksusy, które nie rzucają się w oczy.
Poza ścianą, która wieczorami buduje klimat kolacji przy świecach, właścicielka najbardziej zadowolona jest z wielkiej kuchni. Ciąg szafek z podwójną górą (te wyższe są idealne do przechowywania rzadziej używanych naczyń i akcesoriów) wnosi do otwartej przestrzeni rozmach niemal architektoniczny, a fornirowane orzechem amerykańskim fronty podgrzewają atmosferę. Blaty robocze i ściana nad nimi wyłożone są czarnym kamieniem, w który aksamitnie wtapia się drobne AGD i nowoczesny zlewozmywak. Większość szafek otwiera się na dotyk, ale te, których używa się najczęściej, mają duże wygodne uchwyty.
W salonie wieloosobowa modułowa sofa Monolith marki Ditre Italia - model idealny do czytania, z szerokimi podłokietnikami. Okrągłe stoliki kawowe Drum marki Softline, po zdjęciu z nich tacy stają się pufami. Czarny stolik Reglan od Andreu World.
Mały stolik z blatem powleczonym, podobnie jak stół w jadalni, warstwą z nanocząsteczkami - dzięki temu nie odciskają się na nim ślady palców (proj. Jan Sikora). Lampy Spinning marki &Tradition, hokery Merano marki Ton.
Ściana w salonie pokryta jest drewnianą mozaiką z 1500 elementów. Wmontowano w nie punktowo świecące diody przywodzące na myśl światło świec.
Obok fotela Jen włoskiej firmy Ditre Italia lampa podłogowa marki Zuiver. Taras z prostych desek jest naturalnym przedłużeniem ocieplonego drewnem salonu.
Zabudowę kuchenną zaprojektowaną przez studio Sikora Wnętrza, podobnie jak całą stolarkę, wykonała firma Stig. Na suficie wzdłuż ciągu kuchennego świecące oczka Ring marki Aquaform. Przy stole jadalnym krzesła Softshell marki Vitra.
Przestrzeń domu jest otwarta i dynamiczna dzięki rozmaitym architektonicznym zabiegom, takim jak skośne ustawienie obudowanego filaru nośnego, podkreślona oświetleniem forma schodów czy kontrastowe zestawienia powierzchni pomalowanych na czarno z drewnianymi.
Użycie różnych odcieni drewna bardzo ociepliło wnętrze.
Otwartą przestrzeń ożywiają kontrasty kolorów i materiałów, a także skośne linie.
W holu na piętrze wystawa zdjęć rodzinnych. Oprawione w czarne ramy fotografie współgrają z balustradą schodów w tym samym kolorze.
Niszę pod skosami wykorzystano na dobrze doświetlony kącik do czytania. Obok fotela stolik White Stone marki Zuiver z marmurowym blatem i lampa Birdy (Northern Lighting).
Na ścianach płytki Tribal hiszpańskiej marki Aparici, które w 60 procentach wykonane są z materiałów pochodzących z recyklingu. Miska toaletowa podwieszana Forty 3, bateria umywalkowa i prysznicowa włoskiej marki Bellosta.
Świetliki dachowe nasycają łazienkę światłem dziennym. Wieczorem, leżąc w wannie, można podziwiać nocne niebo.
Sypialnia małżeńska połączona z garderobą i łazienką; pod oknem zmieścił się także nieduży stolik z krzesłem.