Na podłogach – morze bieli, tylko miejscami urozmaicone niejednorodnym szarawym odcieniem przypominającego beton miokrocementu. To samo dzieje się na ścianach; wśród białych i szarych płaszczyzn mignie czasem czarne lakierowane szkło. Meble, lampy, tkaniny – tylko black and white. Monotonnie? W żadnym razie! Bo w tej czarno-białej scenografii dawki kolorów zostały starannie odmierzone, a ich proporcje idealnie skomponowane. Kształty nabierają tu wigoru i graficznej lub rzeźbiarskiej finezji. Grają faktury: gładkość żywicy na posadzkach, szorstka uroda nadpalonego drewna kuchennej wyspy, połysk czarnych szyb. Oko zaczepiają zabawne lampy i niezwykłe lustra. A kolory, zaczerpnięte wprost z natury, wlewają się do domu przez ogromne okna.
Właściciele dużo podróżują i właśnie z tych podróży przywieźli sympatię dla prostej, czytelnej i funkcjonalnej architektury nowoczesnych wakacyjnych bungalowów z południa Europy. Ich dom miał być podobny: przestrzenny, wypełniony światłem. I taki jest. A jednak inny; pierwotnie miał być budynkiem z płaskim dachem. Młody projektant Wiktor Kurc obejrzał działkę, zajrzał do planu miejscowego i postanowił zmierzyć się z problemem w inny sposób.
Chciałem przekonać moich klientów, że dom z dwuspadowym dachem, o tradycyjnym zarysie bryły, też może być nowoczesny, a nawet innowacyjny w wyrazie. W dodatku parcela stwarzała wyjątkowe możliwości: teren wznosił się malowniczo w stronę sosnowego lasu. Uznałem, że zamiast walczyć z ziemią, przekopywać ją i wyrównywać, lepiej podążyć za nią, wpisując budynek w krajobraz. Ale wiedziałem, że zadanie nie polega na znalezieniu kompromisu; trzeba wymyślić coś, co wzbudzi w inwestorach autentyczny zachwyt
– mówi Wiktor Kurc .
Zabieg się udał: ciekawa dwubryłowa struktura zyskała pełną akceptację Agnieszki i Tomasza. Dom, zgodnie z przewidywaniami projektanta, świetnie wpisał się w otoczenie. Parter na planie litery L stworzył naturalną osłonę dla tarasu, a wysunięte piętro, nawisem sięgające zalesionego zbocza w głębi działki, utworzyło na tyłach ogrodu zaciszny zadaszony zakątek.
Oryginalność bryły odcisnęła się na wnętrzach, zaprojektowanych przez Wiktora już wspólnie z Aleksandrą Mierzwą pod szyldem Maka Studio Architektury. Duże, pełne światła przestrzenie łączą się ze swobodą i otwierają na las. Salon z dwiema szklanymi ścianami wydaje się niemal nieograniczony. Nad nim – otwarta aż po kalenicę dwuspadowego dachu antresola, z której rozchodzą się ścieżki do pokoju dziecka, pokoju ćwiczeń i sypialni rodziców. Dzięki niej domownicy mogą być trochę bliżej siebie. Na samym skraju piętra – tam, gdzie górna kondygnacja niemal dotyka porośniętego sosnami stoku – rodzicielska sypialnia zagląda szklaną ścianą wprost do lasu. W otwartej przestrzeni sprzęty demokratycznie dzielą się przywilejem widoku: „w lesie” można zasypiać, ale także zażywać kąpieli w wolno stojącej wannie.
– Sypialnia otwarta na otoczenie była życzeniem właścicieli – wyjaśnia Aleksandra Mierzwa. – Podobnie jak schody, które oprócz pełnienia swej funkcji miały być także spektakularną formą. Dlatego umieściliśmy je w dość nietypowym miejscu: w salonie, na tle najbardziej eksponowanej, przyciągającej uwagę szklanej ściany. Minimalistyczne samonośne schody mają ażurową, prawie przejrzystą balustradę z perforowanej, lakierowanej na biało stali. Całość na tle ogrodu wygląda trochę jak dynamiczny i lekki architektoniczny fantom.
– Największą siłą naszego domu jest jego otwartość i jego ścisła symbioza z krajobrazem – mówi Agnieszka, właścicielka. – Przestrzeni wewnętrznej i zewnętrznej nie dzieli żadna granica. W salonie, na antresoli czy w sypialni czujemy się tak, jakbyśmy nieprzerwanie byli w ogrodzie. Dyscyplina kolorów zapewnia nam poczucie ładu, daje wytchnienie po powrocie z miasta czy z podróży. A chłód czerni i bieli jest tylko pozorny. Bo przyroda, którą mamy tu na wyciągnięcie ręki, obdarza nas mnóstwem ciepła.
W holu wejściowym przyciąga spojrzenia kolekcja oryginalnych sprzętów ze stali autorstwa Oskara Zięty: lustro Tafla, stołek Plopp i wieszaki z limitowanej serii Kamyki (Lumann).
Widok na strefę dzienną od strony wejścia.
"Lewitujące" schody to mocna stalowa konstrukcja obłożona pomalowanym na biało drewnem. Obok - dwie ikony lat 50. ubiegłego wieku: lampa Gubi autorstwa Grety Grossman i fotel RM58 Romana Modzelewskiego, (Vzór, Lumann).
Jadalnia jest częścią salonu. Za nią widoczny fragment zacisznego zadaszonego tarasu, który powstał pod wysuniętą bryłą piętra.
Przemyślana gra: formy białe otrzymały tu ciemne tło, czarne rysują się na podkładzie bieli. W głębi, nad wygodnym siedziskiem - współczesną wersją zapiecka - piękny dwuramienny kinkiet (prod. Serge Mouille na licencji z 1953 r.) kupiony w Mesmetric.
Nieobecność kolorów rekompensują zróżnicowane faktury. Podstawę półwyspu kuchennego, nakrytego blatem z gładkiego białego Corianu, wykonano z drewna o powierzchni strawionej żywym ogniem. Hokery One, proj. Konstantin Grcic; lampy Tall, Wide i Fat z serii Beat Light, proj. Tom Dixon.
Architekci zadbali o detale. Włączniki światła to krążki szkła z naklejonymi sensorami, do których oprogramowanie napisał pan domu.
Widok z antresoli na salon.
W czarnym kubiku na antresoli ulokowano pokój do ćwiczeń. Na ścianie galeria czarno-białych fotografii Anny Nowocińskiej.
Drzwi nie mają tu framug, nie zamontowano również listew przypodłogowych, a balustrada antresoli to monolit wykończony gładkim Corianem. Pod rządami minimalizmu formy stają się bardziej czytelne i wymowne.
Przejrzysta struktura wewnętrzna pozwala z każdego zakątka domu cieszyć się widokami ogrodu. Słońce dociera wszędzie dzięki dużym oknom i wewnętrznym przeszkleniom.
Sypialnia gospodarzy, w której czerń garderobianej ściany spotyka się ze słońcem. Łóżko Metz (Moma Studio) jest jak vipowska trybuna widokowa.
Unikatowe detale: lusterka Bliki - projekt pracowni Witamina D (Lumann).
Unikatowy detal: stołek z masywu dębowego na stalowej podstawie - projekt pracowni Witamina D (Lumann).
Komfortowa łazienka jest częścią sypialni. Tafla czarnego szkła (po lewej) wydziela małżeńskie garderoby; ich koncepcja narodziła się spontanicznie i równie szybko została zaakceptowana. Wanna Krokus (Ravon), nad nią lampa Drop (Next), głowica natryskowa oraz baterie umywalkowe w kształcie kropli Goccia (Gessi). Na pierwszym planie ażurowe siedzisko Falon z wodoodpornej brzozowej sklejki (Tabanda, Lumann).
Gabinet urządzono meblami na miarę; zabudowa zaprojektowana przez Maka Studio łączy bielony dąb z połyskliwą bielą.
Łazienki, choć również stronią od koloru, są bardzo dopracowane. Trójkątne kafle według projektu Maka Studio wykonano ręcznie we francuskiej manufakturze. Nad umywalką złożona z pięciokątnych opraw ledowa lampa Nazar (Lako).
Charakter toalecie dla gości nadaje współpraca światła z fakturą cementu.
Pogodny czarno-biały pokój dziecięcy. Na bujanym foteliku RAR duetu Eamesów wełniany pled (Supeu); za komodą tapeta magnetyczna "Królik".