Kto tu mieszka? Katarzyna i Bartłomiej, ekonomiści, z córkami Basią i Manią.
Gdzie? Gruszczyn pod Poznaniem.
Metraż: 240 m kw., dom wolno stojący.
Miejsce jest piękne, wokół wszędzie zielono. Droga w stronę domu prowadzi przez las, trudno uwierzyć, że od centrum miasta dzieli go tylko dwanaście kilometrów.
Kiedy przyjechaliśmy do Gruszczyna i zobaczyliśmy działkę, ozdobioną szpalerem brzóz, od razu wiedzieliśmy, że to jest to, że tu zamieszkamy
– wspomina Katarzyna, właścicielka domu.
To przez brzózki nie było mowy o budowie typowego domu. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby je wycinać. Wręcz przeciwnie – postanowiono tak zaprojektować bryłę, by wpisała się w otaczające ją drzewa. Widoczne z każdego miejsca domu, stały się jego nierozłącznym elementem, a właściwie główną ozdobą. I to z ich powodu projektantka wnętrz Kasia Fuks, wybrała stonowaną kolorystykę – biel z czernią, uzupełnioną odcieniami szarości – która nie zakłóca bajecznie zielonego pejzażu, jaki roztacza się za szklanymi taflami okien.
Dom jednorodzinny ma dwa poziomy. Parter to salon, połączony z przedpokojem, kuchnią i jadalnią. Nie ma ścian, które dzieliłyby przestrzeń. Podłoga też na całej powierzchni jest taka sama, nie wyznacza żadnych granic.
Układ pomieszczeń jest nietypowy. Salon znajduje się w przedniej części domu, a kuchnia z jadalnią – od strony ogrodu. Okazuje się, że tak jest wygodniej, bo z kuchni blisko na taras, gdzie latem stoi stół i jadają domownicy. Gotowanie staje się przyjemnością, kiedy można zerkać na ogród. Panoramiczne okno sąsiadujące ze zlewem, wygląda zupełnie jak ekran z zaprogramowanym obrazem zieleni. Salon od strony ulicy też ma ważną zaletę – goście, wchodząc, nie muszą najpierw mijać kuchni.
Wnętrze jest minimalistyczne o lekko industrialnym charakterze. A jednak sprawia wrażenie ciepłego. To zasługa drewna, które w kilku miejscach wyraźnie zaznacza swą obecność. Przede wszystkim w kuchni, gdzie czarny, metalowy regał jest kontrą dla przyjaznych, drewnianych blatów. W jadalni odrestaurowane lampy z dawnej niemieckiej fabryki wiszą nad dębowym stołem. Całości dopełniają metalowe ramy, na których opiera się ten masywny mebel. Schody prowadzące na piętro też łączą drewno ze stalowymi elementami – ramą i balustradą, wykonaną z tzw. przemysłowej siatki.
Ozdobą kuchni urządzonej prostymi szafkami są ceramiczne płytki z kolekcji Macieja Zienia zaprojektowanej dla firmy Tubądzin. Przypominają te, jakie widuje się w londyńskim metrze. Trochę zamieszania do idealnie zgranej kuchni wnosi fototapeta, rozbawiona odcieniami szarości. Jednym kojarzy się z deszczowymi chmurami, a zdaniem innych wygląda jak pochlapana farbą.
Na ogromnej kanapie w salonie z powodzeniem mieści się cała rodzina. Zresztą goście siadają na niej równie chętnie, zauroczeni widokiem brzózek za oknem. Elementem, który spaja parterowe wnętrza jest trójstronny kominek, widoczny zarówno z salonu, jak i z kuchni sąsiadującej z jadalnią.
Piętro to część prywatna, w której znajduje się sypialnia właścicieli połączona z łazienką i garderobą. Oba pomieszczenia oddzielają przesuwane drzwi z metalu i szkła. Nawiązują do industrialnych elementów na parterze. I tu ozdobą jest przede wszystkim wspaniały widok za oknami. Z sypialnią rodziców sąsiadują pokoje dla dzieci. Jeden jest sypialnią, drugi to pokój zabaw. Pierwszy, utrzymany w spokojnych, pastelowych barwach, z niebem pełnym gwiazd na suficie, sprzyja wieczornemu wyciszeniu. W bawialni białe ściany udekorowane fototapetami z misiem, królikiem i żyrafą są tłem feeri kolorów, jaka pojawia się tam zaraz po wysypaniu zabawek.
W domu są trzy łazienki, dwie mają okna, a każda – inny wystrój. Tę, z której korzystają właściciele zdobią ceramiczne kafle, przypominające plastry miodu albo „grill Volkswagen Golfa GTI”. To ukłon wobec pana domu – fana motoryzacji. Łazienka dziewczynek jest betonowo-biała. Tak samo jak bawialnia, ona też nabiera barw, kiedy wnoszą do niej swoje ulubione przedmioty.
Biała kuchnia z drewnianymi blatami IKEA, lampy Lupinus, Elkim Lighting. Płytki Sant Marti 1A, proj. Maciej Zień (Tubądzin), sprzęty kuchenne Bosch.
Wysoki industrialny regał wykonany na zamówienie.
Rodzinny stół na metalowych, industrialnych nogach ma dębowy blat o wielkości 320 x 100 cm. Nad nim odnowione fabryczne lampy Loft. Sztućce Nordal, taca i młynek Scandinavian Living, serwetki NAP.
Ogromna sofa wykonana została na zamówienie przez zaprzyjaźniony zakład tapicerski. W rogu nad nią wiszą lampy firmy Nordlux. Na sofie wełniany pled Gathering Burel Factory, poduszki welurowe NAP.
Na sofie lniane poduszki i pled z graficznymi wzorami, Ferm Living. Obrazy autorstwa Doroty Buczkowskiej.
Schody z balustradą z siatki nadają wnętrzu lekko industrialny charakter. Huśtawka, choć przeznaczona do ogrodu, sprawdza się w salonie. Pled i lniane poduszki Ferm Living.
W przedpokoju: siedzisko-schowek, projektu Kasi Fuks. Wysokie tapicerowane oparcie łączy się z ciemnym pasem wymalowanym na suficie.
Wieszak na ubrania tworzą liny żeglarskie zakończone haczykami. Biało-czarna torba Ferm Living.
Łóżko i wezgłowie w sypialni właścicieli według projektu Kasi Fuks, narzuta Harmony, NAP. Nocne lampki Seed, Northern Lighting.
Widok z okien na zieleń drzew na wprost łóżka co rano budzi właścicieli. Szafki pod oknami tworzą szeroki parapet-siedzisko.
Łazienkę przy sypialni właścicieli zdobią heksagonalne płytki All In White, Tubądzin.
Łazienka gościnna w czarno-białej kolorystyce. Ceramika Galassia, baterie Tres Colors. Płytki z ulubionej kolekcji projektantki All In White (Tubądzin).
Sypialnia dziewczynek utrzymana jest w pastelowych kolorach, łóżka IKEA.
W łazience córek betonowo-białe płyty Tempelhof oraz Piccadilly White, projekt Macieja Zienia dla marki Tubądzin.
W bawialni na piętrze przeważa biel, choć jest też kilka mocnych energetycznych akcentów. Wzorki na suficie i fototapety ze zwierzakami podkreślają charakter pokoju.