Drewniana chatka w Puszczy Białowieskiej

Ukryta wśród brzozowego zagajnika mała syberyjska dacza wciąż pachnie drzewem.

Drewniany domek w lesie, dookoła cisza, spokój i dzika natura. Taka chatka to marzenie niejednego z nas. Kuba ma ogromne szczęście - jego dziadkowie są szczęśliwymi posiadaczami domku w Puszczy Białowieskiej. Oto, co nam o nim napisał:

"Chatka została wybudowana w 1980 roku przez mojego dziadka Lucjana i jego brata Michała. Dziadek pochodzi ze wsi Teremiski, lecz w wieku dwudziestu paru lat musiał wyjechać za pracą do miasta. Czując silną wieź ze swoimi rodzinnymi ziemiami, postanowił wybudować domek nieopodal wsi, aby spędzać tam wolny czas z najbliższymi.

Położenie domku jest unikalne, ponieważ Puszcza Białowieska to ostatni las pierwotny w Europie. W otoczeniu Chatki widać często ślady zwierząt, mnóstwo ptaków, a we wrześniu słychać bardzo dobrze porykujące jelenie. Powietrze jest zupełnie inne niż w mieście.

Co ciekawe, główna konstrukcja domku - czyli stelaż ze świerkowych bali - została wybudowana prawie bez użycia gwoździ. Z początku Chatka nie posiadała dostępu do prądu ani bieżącej wody. Okazało się, że brak takich udogodnień nie jest problemem, lecz dodatkową atrakcją dla gości.

Kąpiel przy studni z żurawiem czy długie wieczorne rozmowy przy lampie naftowej zafascynowały francuskiego podróżnika Christiana Kempfa, który w swojej książce "Białowieża - Pierwotna puszcza Europy" tak opisuje swój pobyt w Chatce w lesie:

Później, dużo później, wraz z Piotrem wybraliśmy się do "Juriatina". To miejsce magiczne, znajdujące się na polanie w pobliżu Teremisek. Ukryta wśród brzozowego zagajnika mała syberyjska dacza wciąż pachnie drzewem. Przez długi czas bez wody i elektryczności, zbudowany z grubych, ociosanych bali domek ten przypominał mi szczęśliwe chwile z powieści Pasternaka, kiedy Żiwago tworzył cudowny poemat do Lary...

Jest trzydzieści minut po północy, 14 września 1991 roku. Piotr myje się przy studni, a woda i noc grają swą radosną muzykę. Niedaleko na łące rozbrzmiewają namiętne, miłosne ryki jelenia. Ryczący samiec radośnie obnosi swe poroże, obiega stado, tocząc niekiedy gwałtowne walki z zazdrosnymi rywalami. Zewsząd dochodzą ryki, czasami krótkie, przyzywające, czasami głębokie i gardłowe, ale częściej długie, przepełnione siłą i rzucające wyzwanie. Czasem słychać suchy trzask zderzających się poroży... Pohukuje sowa... A wewnątrz zapach drzewa i dymu, w rozedrganym świetle lampy naftowej ukazują się meble wyciosane z drewna, śpiwory rozłożone na drewnianym łożu. Wszystko jest proste, zwyczajne, lecz jakby ponadczasowe, niezniszczalne i... prawdziwe.

Do tej pory Chatką zarządzali dziadkowie. Jako że mają prawie 80 lat, internet, sesje zdjęciowe, strona internetowa, zajmowanie się domkiem i trzyhektarową działką, to dla nich za dużo. O domku słyszało tylko grono znajomych i parę zainteresowanych osób. W sierpniu 2015 roku doszedłem do wniosku, że takie piękne miejsce nie może dłużej być w ukryciu. Postanowiłem pomóc dziadkom dotrzeć z domkiem do większej liczby ludzi. Porozmawiałem z nimi, przedstawiłem im swój plan działania, a oni od razu chętnie wyrazili zgodę.

Przyszedł czas na zmiany, tak aby domek stał się jeszcze atrakcyjniejszy. Zakupiłem gry planszowe, przeróżne książki (również albumy o puszczy), mapy, przewodniki, nową zastawę kuchenną, drobne ozdoby oraz rowery. Załatwiłem fotografa, który zrobił przepiękne zdjęcia, tłumaczy, którzy przetłumaczyli teksty na stronę internetową, która prezentuje je w pięciu językach. Chatka została odświeżona i gotowa na przyjazd osób pragnących spędzenia wolnego czasu na łonie przyrody."

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA