Pastelowa aranżacja

Sterylne białe wnętrza wolę oglądać, niż w nich mieszkać. Mocne barwy lubię tylko na obrazach - przyznaje pani Joanna. Stąd ten kompromis.

Pani Joanna, historyk sztuki, zdecydowała się przenieść na warszawskie Powiśle, kiedy przestała jej odpowiadać "osiedlowość" położonych na drugim końcu miasta Kabat. Znalezione przez nią mieszkanie na siódmym piętrze budynku z lat sześćdziesiątych było niezbyt funkcjonalne, ale za to za oknami rozciągała się urzekająca panorama Warszawy. Gospodyni uznała, że rozkład wnętrza da się przecież zmienić, trudniej natomiast może być o taki widok.

Rozkład mieszkania o powierzchni około 56 m kw. był typowy dla lokali z tamtych lat - trzy pokoje, łazienka i długa, wąska (a w związku z tym nieustawna) kuchnia. Miało być tak przebudowane, by stało się nie tylko ciekawsze, ale również bardziej przyjazne dla gospodyni i jej trzyletniej wówczas córki Marysi. O pomoc pani Joanna poprosiła architekta wnętrz Dorotę Borysiewicz. Liczne długie rozmowy zaowocowały szczegółowym planem modernizacji.

Żeby mogła powstać przestronna część dzienna, zamieniono miejscami łazienkę i kuchnię. Niestety, nowej kuchni nie dało się całkowicie połączyć z pokojem, bo ściana oddzielająca te dwa pomieszczenia była nośna. Zgodnie z zaleceniami konstruktora budowlanego, z którym konsultowano projekt, usunięto więc tylko fragmenty ściany. Pracowicie wykuwano mur, kawałek po kawałku, aż pozostały dwa solidne słupy. Wraz ze stropem wzmocniono je specjalną stalową konstrukcją.

Natomiast tam, gdzie znajdowała się przedtem kuchnia, urządzono łazienkę (ze sporym oknem!), a w prowadzącym do niej korytarzyku - niewielką garderobę. Pani Joanna przechowuje w niej zarówno sezonową odzież, jak i nieużywane na co dzień sprzęty.

Pokój dzienny po połączeniu z kuchnią stał się znacznie przestronniejszy. Jest nie tylko miejscem wypoczynku - pełni także funkcję jadalni (poczesne miejsce w tym pomieszczeniu zajmuje stary okrągły stół) oraz domowej biblioteki. Aby pomieścić pokaźny księgozbiór, jedną ze ścian pokoju w całości zabudowano regałami usytuowanymi we wnękach. Ich konstrukcja jest z płyt gipsowo-kartonowych; półki, które muszą dźwigać spory ciężar, zrobiono z sosnowych desek. Podobnie jak wszystkie parapety w mieszkaniu pomalowano je przezroczystą białą bejcą, która daje efekt lekkości, a na dodatek harmonizuje z dębowym parkietem.

Ponieważ właścicielka nie widzi siebie ani w białych, ani w intensywnie kolorowych wnętrzach, wybrała pastelowy kompromis - zdecydowała się na spokojne barwy.

W mieszkaniu dominuje écru, jasny beż i szary. Dzięki temu jest ono kameralne, pełne ciepła. Kompromisu można się też do-patrzyć w wyposażeniu wnętrza. - Lubię meble z duszą, ale cenię też nowoczesność. Nie boję się łączyć jednego z drugim, staram się jedynie unikać niepotrzebnego przeładowania - stwierdza pani Joanna.

Potwierdzeniem jej słów jest właśnie okrągły drewniany stół wyszperany przed laty na jakimś targu staroci. Ten szacowny mebel doskonale wpisuje się w nowoczesne wnętrze. Współtworzy jego klimat, a przez kontrast ze współczesnym wystrojem sam zyskuje więcej... szlachetności.

Tekst: Joanna Kornecka Stylizacja: Dorota Karpińska Zdjęcia: Rafał Lipski

Więcej o: