O wartości rzemiosła, tradycji i naczyniach z Bolesławca - wywiad z Magdą Gazur

Z Magdą Gazur, główną projektantką Fabryki Naczyń Kamionkowych "Manufaktura" w Bolesławcu, spotkaliśmy się przy okazji odbywającej się właśnie w ramach Łódź Design Festival wystawy "Kółko/Kropka/Kreska", której jest kuratorem.

Kim jest Magda Gazur?

Magda Gazur: Od 6 lat jestem głównym projektantem w "Manufakturze" - jednej z wielu fabryk w Bolesławcu, które zajmują się tworzeniem ceramiki. Dodatkowo jestem wykładowcą na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Współpracowałam również z wieloma fabrykami, jak Huta Julia z Piechowic czy Porcelana Krzysztof w Wałbrzychu. Wybrane produkty wszystkich trzech producentów możemy zobaczyć na wystawie „Kółko/Kropka/Kreska” odbywającej się w ramach Łódź Design Festival (19-27 maja 2018 r. - przyp. red.).

„Kółko/Kropka/Kreska” – skąd pomysł na taki tytuł wystawy?

Magda Gazur: Chcemy opowiadać historie wielkich fabryk z bogatą historią na wystawie, gdzie ludzie są przyzwyczajeni do szybkiego oglądania, czytania i wchłaniania informacji. To, co jest dla mnie głębokie i ważne niekoniecznie musi być tak samo odbierane przez widzów, dlatego potrzebne jest hasło, które w przystępny sposób będzie komunikowało najważniejsze zagadnienia wystawy. Kółko, kropka i kreska to wzory graficzne, które gościły na naszych stołach od lat – w stemplu bolesławieckim, w szlifach kryształu, w reliefach porcelany. Chcemy zainspirować do rozmów na ten temat i przywołać wspomnienia z rodzinnego domu. Mogłoby się wydawać, że porcelana, kamionka i kryształ mają ze sobą niewiele wspólnego, ale tak naprawdę wszystkie się przenikają i wzajemnie uzupełniają.

Jak w ciągu ostatnich 30 lat zmienił się polski stół?

Magda Gazur: Ludzie zaczynają celebrować jedzenie. Zapanowała moda na gotowanie – nie tylko w postaci bogatej ofert programów telewizyjnych i książek – my sami też próbujemy wymyślać nowe przepisy i wymieniamy się ze znajomymi coraz to nowymi spostrzeżeniami. To dobrze, że podążamy w tym kierunku, bo dzięki temu zwracamy większą uwagę na to, co znajduje się na talerzu – na składniki – i dbamy o ich jakość. A stąd już tylko krok do bardziej starannego wybierania naczyń. "Manufaktura" wychodzi naprzeciw właśnie tym użytkownikom, którzy celebrują jedzenie – i tworzy zestawy, które mają sprawić, że aranżacja stołu będzie piękna, a czas spędzony przy nim z rodziną – wyjątkowy.

Po co w ogóle dekorować naczynia?

Magda Gazur: No właśnie – po co? W tak popularnych obecnie programach kulinarnych można zauważyć, że najczęściej wykorzystywane są talerze pozbawione dekoracji – staje się nią samo jedzenie. Zgadzam się z tym, ale w naszej pracy chodzi o coś innego – o ukłon w stronę tradycji. Zdobienia stosowane przez "Manufakturę" towarzyszą nam od lat, kojarzą się z domem babci, a więc ciepłymi wspomnieniami, które takie naczynia pomagają zachować – i przywoływać, ilekroć znajdą się na stole. Drugi istotny aspekt to próba przybliżenia naszym odbiorcom pracy ludzkich rąk. Naczynia w "Manufakturze" są wykonywane ręcznie – od pierwszego do ostatniego etapu, co sprawia, że każdy egzemplarz jest unikatowy, nie ma dwóch takich samych. Często spotykamy się z zarzutami, że talerze czy kubki z tej samej serii różnią się od siebie – ale takie uwagi wychodzą od osób, które zwyczajnie wolą produkcję masową. Naszymi adresatami są ludzie poszukujący produktów unikalnych.

Niedoskonałość wyrobu traktuje Pani jako podpis twórcy?

Magda Gazur: Dokładnie. Ten „błąd” paradoksalnie podnosi jakość wyrobu, podkreśla jego wyjątkowość. Niedoskonałość jest tutaj tak naprawdę pozorna, ponieważ otrzymujemy produkt jedyny w swoim rodzaju – i wykonany ręcznie.

Skąd czerpie Pani inspiracje do swojej pracy?

Magda Gazur: Ciężko odpowiedzieć na to pytanie… Nie jestem twórcą, który czerpie z otoczenia, który rzuca się w wir projektowania pod wpływem tego, czego doświadczył zmysłami. W moim przypadku to są przebłyski, pomysły pojawiające się nagle, nie wiadomo skąd. Poza tym teraz wygląda to inaczej niż kiedyś. Zanim wdrożymy coś do produkcji, musimy przeanalizować, czego odbiorcy oczekują. Staramy się godzić artystyczne zapędy z potrzebami naszych klientów.

Jak wygląda proces tworzenia naczyń - od pomysłu do gotowego produktu?

Magda Gazur: Na początku trzeba przeprowadzić analizę tego, co dzieje się na rynku. Następnie tworzę rysunki – a projektuję nie tylko wzory, ale często i kształty naczyń. Rozmawiam z technologami i modelarzami o możliwościach produkcyjnych – czyli ustalamy, co da się zrobić, a czego nie. W efekcie otrzymujemy projekt, który jest wypadkową wielu kompromisów. Po przygotowaniu modelu robimy formę do odlewów, a potem mają miejsce próby wypalania i próby stempli.

W jaki sposób naczynia są zdobione?

Magda Gazur: Zdobimy naczynia, które są po pierwszym wypale – czyli były już raz w piecu, w temperaturze 900 stopni Celsjusza, a następnie zostały oczyszczone. Do zdobienia używamy stempli a czasem pędzla. Stemple są zrobione z gąbki – podobnej do tej, którą wypełnia się meble tapicerowane. Wzór na stemplu kiedyś wycinany był ręcznie przy użyciu nożyka, dzisiaj robi się to laserowo, dzięki czemu uzyskujemy bardziej precyzyjne dekory. Malarka zanurza stempel w specjalnej farbie ceramicznej i odciska wzór na naczyniu. Następnie naczynia zanurzane są w szkliwie – masie, która konsystencją przypomina śmietanę, co sprawia, że na pewien czas tracą nałożone przedtem kolory. Po drugim wypalaniu, w temperaturze 1240 stopni Celsjusza, naczynia wracają do swojej barwnej postaci – ale już zabezpieczonej szkliwem, które powoduje, że kolory „ożywają”.

Jak wytrzymałe są naczynia kamionkowe?

Magda Gazur: Kamionka jest bardzo wytrzymała – możemy bez obaw wykorzystywać naczynia do pieczenia w piekarniku, myć je w zmywarce, a jeśli spadną na podłogę – jest mało prawdopodobne, że się rozbiją.

Ile wzorów stempli jest obecnie wykorzystywanych?

Magda Gazur: Mamy ponad 700 wzorów, a każdy z nich ma swoją nazwę. Nasze malarki posługują się aplikacją, która pomaga im znaleźć na malarni dany wzór, co w pewnym stopniu ułatwia pracę. Dekoracje są trzystopniowe: podstawowa, unikatowa – czyli zawierająca kilka wzorów i kolorów, oraz najtrudniejsza, super unikatowa – która miesza wiele różnych wzorów i kolorów.

Ile naczyń malarka jest w stanie przygotować w ciągu jednego dnia?

Magda Gazur: Wszystko zależy od rozmiarów i kształtu naczyń, którymi się zajmuje – przeważnie jest to między 40 a 60 sztuk dziennie.

Czy aby móc zająć się malowaniem naczyń trzeba mieć artystyczne wykształcenie?

Magda Gazur: Absolutnie nie. Trafiają do nas osoby z różnych środowisk zawodowych. Szkolenie trwa 3-4 miesiące – po tym czasie można zacząć pracę z podstawowymi wzorami. Przejście na wyższy poziom wymaga czasu. Dla przykładu – nanoszeniem naszego sztandarowego wzoru, DPLC, zajmuje się tylko parę osób – jedynie one potrafią zrobić to bezbłędnie.

Czy przy malowaniu naczyń pracują wyłącznie kobiety?

Magda Gazur: Obecnie mamy około 106 malarek i jednego malarza, który zdobi naczynia – głównie okolicznościowe - przy pomocy pędzla.

Czyli pędzel jako narzędzie pracy nie jest używany zbyt często?

Magda Gazur: Poza wyrobami okolicznościowymi używamy go przy zdobieniu rozbudowanych dekoracji - często łączymy tam wzory stempelkowe i malowane pędzlem.

Kim jest rzemieślnik w dzisiejszym świecie?

Magda Gazur: Rzemieślnictwo stało się bardzo modne - coraz częściej spotykamy się z określeniem, że coś zostało wykonane ręcznie, podczas gdy nie jest tak do końca. Mamy dziś wielu artystów, ale rzemieślników – niewielką liczbę. W moim pojmowaniu świata rzemieślnikiem jest ktoś, kto ma fach w ręce. Wymyślić to jedno, wykonać – zupełnie coś innego. Fachu nie da się nauczyć w szkole, zdobywa się go latami ciężkiej pracy. Myślę, że idealnym połączeniem jest rzemieślnik i artysta w jednym – co rzadko się zdarza. Umiejętność powołania do życia czegoś, co się wymyśliło, jest godna najwyższego podziwu.

Czy rzemiosło ma szansę przetrwać w zalewie masowej produkcji?

Magda Gazur: Wszystko zależy od tego, o jakim rodzaju rzemiosła mówimy. Tutaj, na Łódź Design Festival możemy zobaczyć, jak pięknie ludzie potrafią tworzyć, jak się rozwijają – i to jest niesamowite. Kiedy jednak przyjrzymy się działom produkcji, gdzie pracują prawdziwi rzemieślnicy, widzimy ogromne deficyty. Nam brakuje modelarzy, Huta Julia ma z kolei problem z pozyskaniem ludzi do dmuchania szkła. Są to zajęcia wymagające nie tylko sporej siły fizycznej, ale przede wszystkim wielu lat ciężkiej pracy. Obawiam się, że w związku z tym niektóre z zawodów są skazane na wymarcie.

W jakim kierunku podąża polskie rzemiosło?

Magda Gazur: Z mojego punktu widzenia rzemiosło podąża w ciekawą stronę. Twórcy zachęcają odbiorców do wchodzenia w interakcję z produktami, wszystkiego można dotknąć i spróbować, jest coraz więcej warsztatów, na których można nabyć ciekawych umiejętności. To rozwija w ludziach pasję, którą potem przekazują swoim dzieciom – a te z kolei nabierają świadomości, że własnymi rękami można stworzyć wiele nie tylko pięknych, ale też pożytecznych rzeczy.

Na koniec uściślijmy – „Bolesławiec” to nie nazwa marki, choć wiele osób używa takiego określenia.

Magda Gazur: Owszem. Z jednej strony to dobrze, że wiele osób w ogóle kojarzy wyroby z Bolesławca, z drugiej – nam jako firmie "Manufaktura" trudniej jest zaznaczyć swoją odrębność. Przy wprowadzaniu na rynek nowej kolekcji staramy się mocno zaznaczać naszą markę "Manufaktura", czyli jedną z 3 największych fabryk znajdujących się w Bolesławcu (ogółem jest ich ponad 20 - przyp.red.). W zasadzie jesteśmy jedynym zakładem, który oprócz tradycyjnej linii produktów wypuszcza na rynek wzory nowoczesne, współpracuje z projektantami zewnętrznymi oraz stara się wpisywać we współczesny design – nad czym osobiście mam przyjemność sprawować pieczę.

Rozmawiała: Marta Święcka

Więcej o:
Copyright © Agora SA