W kalendarzu warto zarezerwować sobie datę 10 lipca 2021 roku. W zabytkowym Centrum Praskim Koneser w Warszawie, które powstało na terenie XIX-wiecznej fabryki wódki, a obecnie jest pięknym punktem rozrywkowym, gastronomicznym, muzealnym, kulturalnym i zakupowym, ruszy otwarta wystawa street artu – Urban Art Area. Organizowana jest przy współpracy z Leonarda Art Gallery. Zostaną zaprezentowane prace kilkudziesięciu znanych twórców sztuki miejskiej. To artyści doceniani w kraju i na świecie, którzy w specjalnie przygotowanej przestrzeni plenerowej stworzą wyjątkowe dzieła. Co dokładnie będzie można obejrzeć? Wystawy, live painting, czyli malowanie na żywo, filmy, ale będą też spotkania z artystami i promotorami sztuki miejskiej. Na placu Konesera powstaną murale, które będzie można bezpłatnie oglądać aż do 30 sierpnia. Namalują je polscy i zagraniczni artyści. Pojawią się takie sławy sztuki street artu jak: Młody Dron, Finer, Taki Myk (Wojciech Wiśniewski), Phezone, Bartek Stypka, Sepe (Michał Wręga), Chazme (Daniel Kaliński), Demenz (Michał Węgrzyn), Meras, Polish Pipe, Krik Kong, Szyman, Praktis (Przemysław Sieńko), Miss Dorys i Gu-Tang Clan. Natomiast od 10 do 25 lipca w budynku Butelkownia w Centrum Praskim Koneser zaprezentowane zostaną różnorodne prace czołowych artystów street artu – będą to rzeźby, grafiki, obrazy, instalacje malarskie i przestrzenne. Można będzie też kupić limitowaną odzież.
– Artyści reprezentujący street art swoimi pracami skłaniają odbiorców do refleksji nad takimi tematami jak ekologia, polityka, wojna, rasizm, konsumpcjonizm, prawa człowieka. Polscy artyści z powodzeniem realizują swoje projekty nie tylko nad Wisłą, lecz także na całym świecie. Teraz będzie można zobaczyć ich dzieła na warszawskiej Pradze, w miejscu bardzo istotnym dla sztuki ulicznej w naszym kraju – mówi Leonarda Szwed-Strużyńska, organizatorka Urban Art Area i założycielka Leonarda Art Gallery.
Choć samo określenie "street art" po raz pierwszy zostało użyte w książce Allana Schwartzmana, w której zostały zebrane przykłady nielegalnej twórczości ulicznej, dziś wyraża zupełnie co innego. To rodzaj sztuki, który ma czołowych reprezentantów w Polsce i za granicą. Promowany jest w znanych galeriach sztuki, na różnych wystawach, a także w formie murali na festiwalach w największych miastach świata. Jednak zanim street art został uznany za rodzaj sztuki, musiał przejść bardzo długą drogę.
To Ameryka po raz pierwszy usłyszała o pracach Andy'ego Warhola, Jeana-Michela Basquiata i twórczości Keith Haringa w latach 80. XX wieku. Każdy z nich udowodnił, że street art nie musi być wandalizmem, ale może nieść przekaz i być inspiracją dla innych artystów. Basquiat wypisywał na przykład na dolnym Manhattanie różne slogany i epigramy, a także tworzył obrazy, które łączyły współczesną i afrykańską sztukę ulicy z napisami podobnymi do klasycznego graffiti. Natomiast Keith Haring wypracował własną formę nielegalnej sztuki ulicznej za pomocą kredy. Rysował nią po pustych tablicach reklamowych w metrze, a potem przylepiał nagłówki gazet do latarni na Manhattanie. Każdy z nich eksperymentował z formą sztuki ulicznej. Podkręcał ją nowymi technikami i materiałami z użyciem nowych narzędzi, co przyczyniło się do narodzenia współczesnej sztuki ulicznej, tak bardzo odmiennej od klasycznego graffiti.
Street art w Polsce kształtował się jeszcze inaczej. Wypromowali go artyści, którzy jako pierwsi pokazali swoją sztukę na ulicy, jak Ewa Partum, która w latach 70. XX wieku zaprezentowała "Legalność przestrzeni". Było też graffiti wolnościowe, a także strajki uliczne czy manifestacje, które w latach 80. XX w. zakończyły się happeningami organizowanymi na przykład przez Pomarańczową Alternatywę z Wrocławia. W latach 90. XX wieku, wraz z hip-hopem, do Polski dotarło graffiti amerykańskie, które dla jednych było twórczą inspiracją do tworzenia sztuki, a innych jeszcze bardziej zachęciło do wandalizmu na ulicy. Każdy z tych etapów rozwoju street artu w Polsce przyczynił się jednak do stworzenia współczesnej sztuki ulicznej, która dziś robi też wiele dobrego. Mamy artystów, którzy malują nie tylko doskonałe murale, ale biorą udział w licznych wystawach w Polsce i za granicą, a ich prace ogląda się przyjemnie, często pouczają i skłaniają do refleksji.
Michał "SEPE" Wręga, absolwent Wydziału Architektury Krajobrazu SGGW w Warszawie oraz Wydziału Grafiki i Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi dziś jest jednym z bardziej znanych artystów street artu w Polsce. Maluje nie tylko piękne murale, ale ilustruje książki. SEPE zostawił artystyczny ślad, jak też podpisał pseudonimem swoje prace w wielu zakątkach świata, m.in. w USA, Hiszpanii, Indonezji, Kambodży, Kirgistanie, Luxemburgu, Portugalii czy na Filipinach. Takich świetnych artystów street artu mamy w Polsce więcej!
Banksy to tajemniczy, brytyjski artysta street artu, którego prace pojawiają się nie tylko na ulicach Londynu, lecz także całego świata. Powiesił je nawet w najbardziej strzeżonych muzeach. Wiszą też w prywatnych domach, kupione za zawrotne ceny na licytacjach. To często z nim kojarzymy uliczną sztukę street artu czy miejską – urban artu, która łączy sztukę uliczną i graffiti.
Banksy nie tylko maluje lub rysuje, on przekazuje wiadomości różnymi technikami, najczęściej są humorystyczne lub związane z polityką. To street art, który łączy ze sobą graffiti i charakterystyczną technikę szablonową, odważnie pokazywany w niebanalnych miejscach, często dla niego bardzo ryzykownych. Najfajniejsze w jego sztuce street artu jest to, że za każdym razem inspiruje i przekazuje świetne przesłanie. Natomiast zamazane ściany to nie jest street art, który większość z nas chce podziwiać.
Sam Banksy zaczynał jako wandal, kiedy niszczył sprejami mury rodzinnego Bristolu. Dziś mówi: "Graffiti jest głosem tych, których nikt nie słucha". Często wspomina historię z dawnych lat, kiedy jego tata został pobity i okradziony w jednym z bristolskich klubów, w którym zbierali się grafficiarze. Tu potem narodziły się jego jedne z pierwszych grafficiarskich przekazów.
"Mój tata został tam okradziony i pobity, więc ostrzegał mnie przed tą okolicą. Jednak pielgrzymowałem tam w każdy weekend, to miejsce uświadomiło mi, że zamiast iść na kompromisy, można realizować swoje dziwne marzenia" - wspomina Banksy.
Do dziś nikt nie zna jego prawdziwego nazwiska, tylko jego pseudonim Banksy. Podobnie jak wielu innych znanych artystów street artu, którzy chcą pozostać anonimowymi twórcami, nierozpoznawalnymi w tłumie, jak Noriaki (będzie obecny na wydarzeniu Konesera).
Dzięki takim artystom jak Banksy sztuka uliczna i miejska zyskały popularność o globalnym zasięgu. Warto jej się przyglądać. Street art i urban art mogą mieć dużo dobrego do przekazania!