Street art na warszawskiej Pradze. Czy i tym razem poruszy ważne kwestie społeczne?

Współczesny street art może mieć dużo dobrego do przekazania! Udowodnił to nie tylko Banksy, którego sztuka poruszyła świat. Tak bardzo, że niektóre dzieła potrafią osiągnąć na aukcjach zawrotne ceny. "Dziewczynkę z balonikiem" wylicytowano za milion funtów. Jednak to nie kasa napędza współczesnych twórców street artu. Wielu z nich, podobnie jak Banksy, chce być wysłuchanych na ulicy, ponieważ mają sporo dobrego do przekazania, niekoniecznie za pomocą słów, ale oryginalnej grafiki. Można się o tym przekonać już niedługo. W warszawskim Koneserze ruszy wystawa street artu, na której zaprezentuje się kilkudziesięciu znanych twórców sztuki miejskiej.

Dzieło Daniela Kalińskiego o pseudonimie CHAZME.Dzieło Daniela Kalińskiego o pseudonimie CHAZME. Fot. Materiały prasowe Centrum Praskie Koneser.

W kalendarzu warto zarezerwować sobie datę 10 lipca 2021 roku. W zabytkowym Centrum Praskim Koneser w Warszawie, które powstało na terenie XIX-wiecznej fabryki wódki, a obecnie jest pięknym punktem rozrywkowym, gastronomicznym, muzealnym, kulturalnym i zakupowym, ruszy otwarta wystawa street artu – Urban Art Area. Organizowana jest przy współpracy z Leonarda Art Gallery. Zostaną zaprezentowane prace kilkudziesięciu znanych twórców sztuki miejskiej. To artyści doceniani w kraju i na świecie, którzy w specjalnie przygotowanej przestrzeni plenerowej stworzą wyjątkowe dzieła. Co dokładnie będzie można obejrzeć? Wystawy, live painting, czyli malowanie na żywo, filmy, ale będą też spotkania z artystami i promotorami sztuki miejskiej. Na placu Konesera powstaną murale, które będzie można bezpłatnie oglądać aż do 30 sierpnia. Namalują je polscy i zagraniczni artyści. Pojawią się takie sławy sztuki street artu jak: Młody Dron, Finer, Taki Myk (Wojciech Wiśniewski), Phezone, Bartek Stypka, Sepe (Michał Wręga), Chazme (Daniel Kaliński), Demenz (Michał Węgrzyn), Meras, Polish Pipe, Krik Kong, Szyman, Praktis (Przemysław Sieńko), Miss Dorys i Gu-Tang Clan. Natomiast od 10 do 25 lipca w budynku Butelkownia w Centrum Praskim Koneser zaprezentowane zostaną różnorodne prace czołowych artystów street artu – będą to rzeźby, grafiki, obrazy, instalacje malarskie i przestrzenne. Można będzie też kupić limitowaną odzież. 

Annihilation, DROZD.Annihilation, DROZD. Fot. Materiały prasowe Centrum Prasowe Koneser

Czy i tym razem sztuka uliczna poruszy ważne kwestie społeczne? 

 – Artyści reprezentujący street art swoimi pracami skłaniają odbiorców do refleksji nad takimi tematami jak ekologia, polityka, wojna, rasizm, konsumpcjonizm, prawa człowieka. Polscy artyści z powodzeniem realizują swoje projekty nie tylko nad Wisłą, lecz także na całym świecie. Teraz będzie można zobaczyć ich dzieła na warszawskiej Pradze, w miejscu bardzo istotnym dla sztuki ulicznej w naszym kraju – mówi Leonarda Szwed-Strużyńska, organizatorka Urban Art Area i założycielka Leonarda Art Gallery.

Choć samo określenie "street art" po raz pierwszy zostało użyte w książce Allana Schwartzmana, w której zostały zebrane przykłady nielegalnej twórczości ulicznej, dziś wyraża zupełnie co innego. To rodzaj sztuki, który ma czołowych reprezentantów w Polsce i za granicą. Promowany jest w znanych galeriach sztuki, na różnych wystawach, a także w formie murali na festiwalach w największych miastach świata. Jednak zanim street art został uznany za rodzaj sztuki, musiał przejść bardzo długą drogę.

To Ameryka po raz pierwszy usłyszała o pracach Andy'ego Warhola, Jeana-Michela Basquiata i twórczości Keith Haringa w latach 80. XX wieku. Każdy z nich udowodnił, że street art nie musi być wandalizmem, ale może nieść przekaz i być inspiracją dla innych artystów. Basquiat wypisywał na przykład na dolnym Manhattanie różne slogany i epigramy, a także tworzył obrazy, które łączyły współczesną i afrykańską sztukę ulicy z napisami podobnymi do klasycznego graffiti. Natomiast Keith Haring wypracował własną formę nielegalnej sztuki ulicznej za pomocą kredy. Rysował nią po pustych tablicach reklamowych w metrze, a potem przylepiał nagłówki gazet do latarni na Manhattanie. Każdy z nich eksperymentował z formą sztuki ulicznej. Podkręcał ją nowymi technikami i materiałami z użyciem nowych narzędzi, co przyczyniło się do narodzenia współczesnej sztuki ulicznej, tak bardzo odmiennej od klasycznego graffiti. 

Street art w Polsce kształtował się jeszcze inaczej. Wypromowali go artyści, którzy jako pierwsi pokazali swoją sztukę na ulicy, jak Ewa Partum, która w latach 70. XX wieku zaprezentowała "Legalność przestrzeni". Było też graffiti wolnościowe, a także strajki uliczne czy manifestacje, które w latach 80. XX w. zakończyły się happeningami organizowanymi na przykład przez Pomarańczową Alternatywę z Wrocławia. W latach 90. XX wieku, wraz z hip-hopem, do Polski dotarło graffiti amerykańskie, które dla jednych było twórczą inspiracją do tworzenia sztuki, a innych jeszcze bardziej zachęciło do wandalizmu na ulicy. Każdy z tych etapów rozwoju street artu w Polsce przyczynił się jednak do stworzenia współczesnej sztuki ulicznej, która dziś robi też wiele dobrego. Mamy artystów, którzy malują nie tylko doskonałe murale, ale biorą udział w licznych wystawach w Polsce i za granicą, a ich prace ogląda się przyjemnie, często pouczają i skłaniają do refleksji. 

Michał "SEPE" Wręga, absolwent Wydziału Architektury Krajobrazu SGGW w Warszawie oraz Wydziału Grafiki i Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi dziś jest jednym z bardziej znanych artystów street artu w Polsce. Maluje nie tylko piękne murale, ale ilustruje książki. SEPE zostawił artystyczny ślad, jak też podpisał pseudonimem swoje prace w wielu zakątkach świata, m.in. w USA, Hiszpanii, Indonezji, Kambodży, Kirgistanie, Luxemburgu, Portugalii czy na Filipinach. Takich świetnych artystów street artu mamy w Polsce więcej! 

The Loop 1, 2018, SEPE.The Loop 1, 2018, SEPE. Fot. Materiały prasowe Centrum Praskie Koneser

"Nie słuchaliście mnie, dopóki nie zasłoniłem twarzy". Czy Banksy ma rację?

Banksy to tajemniczy, brytyjski artysta street artu, którego prace pojawiają się nie tylko na ulicach Londynu, lecz także całego świata. Powiesił je nawet w najbardziej strzeżonych muzeach. Wiszą też w prywatnych domach, kupione za zawrotne ceny na licytacjach. To często z nim kojarzymy uliczną sztukę street artu czy miejską – urban artu, która łączy sztukę uliczną i graffiti. 

Banksy nie tylko maluje lub rysuje, on przekazuje wiadomości różnymi technikami, najczęściej są humorystyczne lub związane z polityką. To street art, który łączy ze sobą graffiti i charakterystyczną technikę szablonową, odważnie pokazywany w niebanalnych miejscach, często dla niego bardzo ryzykownych. Najfajniejsze w jego sztuce street artu jest to, że za każdym razem inspiruje i przekazuje świetne przesłanie. Natomiast zamazane ściany to nie jest street art, który większość z nas chce podziwiać. 

Sam Banksy zaczynał jako wandal, kiedy niszczył sprejami mury rodzinnego Bristolu. Dziś mówi: "Graffiti jest głosem tych, których nikt nie słucha". Często wspomina historię z dawnych lat, kiedy jego tata został pobity i okradziony w jednym z bristolskich klubów, w którym zbierali się grafficiarze. Tu potem narodziły się jego jedne z pierwszych grafficiarskich przekazów. 

"Mój tata został tam okradziony i pobity, więc ostrzegał mnie przed tą okolicą. Jednak pielgrzymowałem tam w każdy weekend, to miejsce uświadomiło mi, że zamiast iść na kompromisy, można realizować swoje dziwne marzenia" - wspomina Banksy. 

Do dziś nikt nie zna jego prawdziwego nazwiska, tylko jego pseudonim Banksy. Podobnie jak wielu innych znanych artystów street artu, którzy chcą pozostać anonimowymi twórcami, nierozpoznawalnymi w tłumie, jak Noriaki (będzie obecny na wydarzeniu Konesera). 

Dzięki takim artystom jak Banksy sztuka uliczna i miejska zyskały popularność o globalnym zasięgu. Warto jej się przyglądać. Street art i urban art mogą mieć dużo dobrego do przekazania!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.