Jak "antique business" zmienił się w "fashion business". O designie Śniadewiczów

- Kiedyś warto było kupić stylowy mebel z konkretnej epoki, bo nie tracił na wartości - mówi Agnieszka Śniadewicz-Świca, córka założycieli Galerii Ars Longa i pasjonatów antycznej sztuki użytkowej. Postanowiła ona unowocześnić rodzinny biznes i stworzyć własną markę, miejsce, które pokochają fani niebanalnego designu.

Antyki, które według wielu kolekcjonerów i miłośników starych przedmiotów produkowane były do zakończenia II wojny światowej, są wypierane przez projekty znanych designerów, a także wzornicze perełki wykonane w niewielkich manufakturach.

- Wcześniej inwestycja w antyk była czymś w rodzaju lokaty kapitału. Warto było kupić stylowy mebel z konkretnej epoki, bo on nie tracił na wartości. Jak to mawia mój znajomy duński antykwariusz: "antique business zmienił się w fashion business". Pojawił się internet, Instagram. Nagle okazało się, że wnętrza się zmieniają, nikt się już nie interesuje, z jakiego roku pochodzi obiekt. O wyborze bardziej decyduje kwestia estetyczna, czy będzie pasował do konkretnej przestrzeni - wyjaśnia Agnieszka Śniadewicz-Świca, właścicielka i założycielka polskiej marki Square Drop, która działa w podwarszawskim Milanówku. Tu w części rodzinnego domu kontynuuje działalność Galerii Ars Longa, którą w 1991 roku założyli jej rodzice - Grażyna i Robert Śniadewiczowie. Ma też warsztat konserwacji i sporą stolarnię. Własną firmę założyła po zakończeniu współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Wraz z doświadczonymi rzemieślnikami i stolarzami (Romanem, Sławkiem, Grzegorzem i Zbyszkiem), którzy współpracowali również z jej rodzicami, tworzy nowe meble oraz odświeża designerskie perełki sprzed lat. 

Konserwacja nie była na początku jej miłością, ale zawsze fascynowały ją meble, które mogły odgrywać też rolę rzeźby

- Moi rodzice poświęcili swoje życie wielkiej sztuce, organizacji ogromnych wydarzeń. Po różnych rozważaniach - między innymi o studiach związanych z architekturą wnętrz - wybrałam konserwację. Nie była moją wielką miłością na początku, ale kiedy zauważyłam, że im trudniejsze obiekty do pracy dostaję, tym bardziej staję się dociekliwa, poczułam, że mnie to wciąga. Po powrocie ze stypendium w Niemczech, rozpoczęłam pracę w Muzeum Powstania Warszawskiego. Sądzę, że to doświadczenie pozwoliło mi wypracować swoją etykę konserwatorską. Nabrałam świadomości, że nie każdy mankament należy usuwać, że niektóre ślady historii są dla danego obiektu najbardziej istotne i wpływają na jego wartość - wyznaje Agnieszka Śniadewicz-Świca w wywiadzie dla Projekt Pracownie (strona założona przez grupę miłośników rzemiosła). 

Pracownia stolarska Square Drop oprócz wielu projektów renowacyjnych podejmuje się tworzenia nowych, często niestandardowych mebli. Wykonano tu między innymi stoliki, lustra i lampy dla Pani Jurek - znanej polskiej designerki i malarki Magdy Jurek, która słynie z wyrazistych wzorów, form i kolorów, inspirowanych malarstwem Jana Tarasina. Ta współpraca była dla Agnieszki spełnieniem zawodowych marzeń. 

Agnieszkę Śniadewicz-Świcę fascynują meble, które jednocześnie mogą odgrywać rolę rzeźb. Według niej takie sprzęty są elementem funkcjonalnym, ale niosą również wizję artystyczną. Dlatego projekty pani Jurek szczególnie jej się spodobały. - Dzięki temu, że Magda Jurek jest malarką, pomysł jej kolekcji był tak genialny - ona przełożyła swój koncept malarski na przedmiot użytkowy. Kolekcja jest w pełni wykonana z naturalnego drewna, bez żadnych połączeń mechanicznych i w zgodzie z tradycyjnymi technologiami wytwórczymi. Pamiętam, jak pracowaliśmy przy lustrze, które jest częścią kolekcji Magdy. Rama była narysowana jako jeden element, który ma składać się z trzech wałków. Początkowo planowaliśmy wykonać je z jednego kawałka drewna i je wyfrezować. Jednak coś ciągle nie grało, nie było zbieżne z koncepcją projektantki. Któregoś dnia Roman (stolarz) wszedł do pracowni i powiedział: "Wymyśliłem! Musimy zrobić trzy oddzielne pierścienie i spiąć je w jeden przedmiot!". To był przełom, bo nie dość, że Magda mogła w pełni zrealizować swój pomysł, to możliwe było wybejcowanie poszczególnych elementów pierścieni. Opracowanie technologii umożliwiło rozszerzenie kolekcji także o pojedyncze lustra, które nie były wcześniej planowane. Dla mnie ta współpraca była jak spełnienie marzeń.

Kolekcja mebli TRN Pani Jurek nagrodzona w plebiscycie must have 2020.Kolekcja mebli TRN Pani Jurek nagrodzona w plebiscycie must have 2020. Fot. Pani Jurek

W Galerii Ars Longa ekspozycje wystawiała elita sztuki współczesnej

Galerię Ars Longa założyli rodzice Agnieszki - Grażyna i Robert Śniadewiczowie. Byli oni pasjonatami sztuki, którą sprowadzali z różnych zakątków świata. Współpracowali z wieloma muzeami - narodowymi i regionalnymi w Polsce. Tata Agnieszki zasłynął również jako ceniony konserwator. Pracował na przykład przy rekonstrukcji Zamku Królewskiego jako snycerz. Miał też swoją pracownię artystyczną. 

Okazało się, że ludzie mają niesamowitą potrzebę spotykania się i kontemplowania sztuki oraz nawiązywania relacji. Kiedy rodzice dotarli do dokumentów świadczących o tym, że właśnie w Milanówku odbyła się pierwsza powojenna wystawa Związku Artystów ZPAP, zdecydowali się przygotować ekspozycję "50 lat później w Milanówku". To było ogromne przedsięwzięcie, które zgromadziło wielu artystów i ułatwiło mamie i tacie prowadzenie dalszej działalności kulturalnej.

Wystawę "50 lat później w Milanówku" w 1995 roku odwiedziło trzy tysiące osób, zainteresowały się nią nawet liczne media. Dlatego na kolejnych pojawiało się coraz to więcej miłośników sztuki z Warszawy i okolic. Wystawiali m.in. prof. Adam Myjak, prof. Józef Szajna, prof. Marek Jaromski, który należał do elity twórców sztuki współczesnej. Jedną z najpopularniejszych wystaw Galerii Ars Longa była "Sztuka na jedwabiu", którą zorganizowano w 2004 roku z okazji 80. rocznicy tradycji jedwabniczej w Milanówku. Ekspozycja została też włączona w obchody 100-lecia warszawskiej ASP. Galeria promowała też liczne filmy o sztuce, organizowała koncerty, prezentacje sztuk teatralnych czy promocje książek.

Dziś Agnieszka wraz z mamą Grażyną kontynuują działalność Galerii Ars Longa. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.