Żeby zrozumieć styl space age, musimy cofnąć się aż do lat 60. XX wieku, gdy świat zafascynowany był podbojem kosmosu i lotami rakietowymi. Mocarstwa ścigały się o to, kto jako pierwszy postawi stopę na Księżycu, a ludzie snuli wizję o utopijnym świecie przyszłości z latającymi samochodami w pełnej automatyzacji. Nic więc dziwnego, że galopujący rozwój technologii, astronautyki i filmów science fiction przemówił i do ówczesnych projektantów - spod ich rąk zaczęły wychodzić wnętrza przypominające stacje kosmiczne, w których dominowały opływowe kształty, błyszczące powierzchnie i futurystyczne formy. Wszystko po to, by pokazać na wszystkie możliwe sposoby planowany postęp i zbliżającą się nowoczesność.
Wśród wizjonerów tamtego czasu, którzy o designie myśleli jako o stylowej przepustce do przyszłości, jednym z najbardziej rozpoznawalnych był Eero Aarnio, autor kultowego Ball Chair (1963) - fotela w kształcie kuli, który wyglądał jak mini kapsuła kosmiczna i dawał użytkownikowi poczucie odizolowania od świata zewnętrznego.
Innym symbolem tej lśniącej chromem epoki był Joe Colombo, włoski projektant tworzący modułowe, kompaktowe przestrzenie przypominające wnętrza statków kosmicznych. Jego Tube Chair i futurystyczna Visiona 1 (instalacja stworzona dla Bayera w 1969 roku) do dziś zachwycają nowatorskim podejściem do formy i funkcji.
Nie można też pominąć Vernera Pantona, który wprowadził do designu odważne kolory i płynne linie (to na jego cześć nazwano cyklicznie wybierany kolor przewodni roku). Jego Panton Chair - pierwsze krzesło wykonane z jednego kawałka formowanego plastiku - do dziś uznawane jest za ikonę nowoczesnego wzornictwa i jeden z symboli epoki kosmicznego optymizmu. Spod jego ręki wyszedł także inny legendarny projekt - kultowe lampki-grzybki zaprojektowane dla Louisa Poulsena, nadal królujące we wnętrzach.
Choć jako tony bazowe w stylu space age królowały biel, srebro i czerń, to nie obyłoby się bez kontrastów - zawsze zestawiało się je z intensywnymi akcentami. Mocne czerwienie, pomarańcze, żółcie, a nawet elektryzujący błękit - w tym nurcie nie ma czegoś takiego jak przesada, jeśli chodzi o barwę. Także wykorzystywane materiały były - jak na ówczesne lata - dość nowoczesne. Na próżno szukać tam drewna - projektanci stawiali na plastik, plexi, chromowany metal i włókno szklane.
To właśnie dzięki nim meble zyskiwały lekkość i płynność swoich obłych form - połączenie organicznego kształtu z iście "kosmicznym" materiałem dawało odczucie przestrzeni niemal pozaziemskiej. Sferyczne fotele-bąble, kapsułowe sofy-sondy, stoliki-lądowniki, lampy-planety... wnętrza urządzano tak, by wyglądały jak plan zdjęciowy filmów o fabule osadzonej w przyszłości: żadnych ostrych kątów, za to mnóstwo światła i połyskujących elementów. W takim anturażu nawet najzwyklejsze lustro zmieniało się w portal do innego wymiaru.
Nie tylko projektowanie wnętrz zachłysnęło się space age - styl ten odcisnął mocne piętno właściwie na całej kulturze wizualnej lat 60. i 70. począwszy od mody, przez kulturę i popkulturę, aż po motoryzację. Szczególnie zachwycał się nim Paco Rabanne, gdy tworzył metaliczne sukienki z plastiku i aluminium, a i Pierre Cardin eksperymentował z geometrycznymi formami inspirowanymi astronautyką. W kinie za to bank rozbiła Kubrickowska „Odyseja kosmiczna", w której minimalistyczne, białe wnętrza i meble Pantona stworzyły wizję przyszłości zdefiniowaną przez design.
Ten, kto chciał poczuć się jak w prawdziwym statku kosmicznym mógł wsiąść do Citroena GS Camargue z 1972 roku. I współcześnie duch space age powraca w popkulturze - znajdziemy go m. in. w „Austin Powers", „The Jetsons", elementach "Stranger Things" czy wizualach muzycznych Daft Punk i Lady Gagi.
Podobnie jak frutiger aero, space age to jeden z nurtów retrofuturyzmu - designerskiego wyrazu nostalgii do czasu, za którym ludzie tęsknili, a który tak właściwie nigdy do końca nie nastał. Właśnie dlatego, mimo upływu lat space age wciąż inspiruje - bo symbolizuje wiarę w przyszłość, technologię i ludzką wyobraźnię. W czasach, gdy świat spoglądał ku gwiazdom, design stał się sposobem na przeniesienie tego marzenia o lepszym jutrze w codzienność.
Choć obecnie mało kto decyduje się na prywatne wnętrze utrzymane całkowicie w tym stylu, wiele osób chętnie sięga po drobiazgi inspirowane tą niezwykłą, bądź co bądź, erą wzornictwa. To swego rodzaju hołd dla odwagi projektowej, który w nowoczesnych wnętrzach współgra całkiem zręcznie z minimalizmem i mid-century modern.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!