Zima to najtrudniejszy czas dla roślin. Zioła w doniczkach – wszystkie, bez wyjątku - uprawianie są w szklarniach, gdzie mają pod dostatkiem słońca, wilgoci i składników odżywczych. W tych optymalnych warunkach wyrastają z nich piękne i okazałe rośliny. Wyglądają wspaniale, ale zupełnie nie są zahartowane ani przygotowane do dalszej uprawy w warunkach domowych. Czy zatem możemy jakoś im pomóc, by i na kuchennym parapecie rosły zdrowo i długo?
Tak „rozpieszczone” zioła trafiają do sprzedaży. Właściciele sklepów nie są w stanie zapewnić im szklarnianych warunków, więc wybierają drogę na skróty. By zachować piękny wygląd roślin i skusić nas do zakupu, przetrzymują je w chłodniach. To dla ziół szok termiczny, który je osłabia. Sprzedawcy zaniedbują również podstawową pielęgnację roślin - nie dostarczają im światła ani wody, nie mówiąc już o potrzebnych do rozwoju minerałach. Są świadomi, że tak traktowane przetrwają u klienta tylko kilka dni i że po tym czasie będzie musiał wrócić po kolejne sadzonki. To nakręca machinę sprzedaży. Większość z nas jest pogodzona z tą sytuacją i kupowane zimą zioła traktuje jak „jednorazówki”.
Po przeniesieniu roślin do domu doznają one kolejnego szoku związanego ze zmianą miejsca, temperatury, światła i wilgotności. Są więc wyjątkowo nieodporne na czyhające na nie patogeny, a w prawie w każdej kuchni bytują zarodniki szarej pleśni, która natychmiast atakuje osłabioną roślinę. Niektóre z kupionych zimą ziół da się uratować, ale większość po kilku dniach usycha.
Co zrobić by przedłużyć życie ziołom?
Chociaż zioła z supermarketu są ekstremalnie osłabione, można spróbować przedłużyć im życie. Po przyniesieniu do domu należy je najpierw przyciąć na wysokość ok 6 cm. Ścięte łodyżki można od razu wykorzystać lub wysuszyć. Paradoksalnie, usunięcie części gałązek nie osłabia roślin, ale je wzmacnia.
Następna ważna rzecz to podłoże. Zioła sprzedawane są zazwyczaj w małych doniczkach (im są mniejsze, tym więcej roślin zmieści się na palecie, co ułatwia transport), a ziemia w nich jest mocno przesuszona i pozbawiona substancji odżywczych. Dlatego warto szybko przesadzić rośliny do większych doniczek z lepszą ziemią. Wielkość nowej doniczki powinna być dopasowana do wielkości bryły korzeniowej. Majeranek, tymianek i bazylia ukorzeniają się płytko, więc nie wymagają dużego pojemnika, natomiast mięta, rozmaryn, estragon i melisa - owszem. Nie możemy też zapomnieć o odpowiednim drenażu. Na dno doniczki trzeba wsypać warstwę keramzytu, żwiru lub choćby drobno potłuczonych skorup z glinianej doniczki. Drenaż uchroni rośliny przed gniciem korzeni.
Przesadzone zioła należy ustawić w możliwie chłodnym, ale dobrze oświetlonym miejscu. Jeśli będzie to parapet, to kaloryfer znajdujący się pod nim trzeba na całą zimę zakręcić. W mroźne dni i wieczorami nie możemy otwierać okna, przy którym ulokowaliśmy rośliny, gdyż powiew chłodu może je uszkodzić. Pamiętajmy także o regularnym podlewaniu. Podłoże nie może wyschnąć.
Jeśli otoczone taką opieką zioła przetrwają do wiosny, możemy je wówczas bez lęku dzielić i rozmnażać. Ścięte sadzonki ukorzeniamy w wodzie lub specjalnym ukorzeniaczu i możemy je przesadzać do pojemników na balkonach czy tarasie albo sadzić w ogrodzie.