Samo pranie firanek to już niemałe przedsięwzięcie, a do tego jeszcze prasowanie... Cały ten proces zdecydowanie trwa za długo. Najpierw trzeba ściągnąć firanki z karnisza, później namoczyć i uprać. Po tym wszystkim nigdy nie chciało mi się ich prasować, bo przecież trzeba je jeszcze zawiesić z powrotem. Na szczęście znalazłam patent, dzięki któremu nie muszę już tego robić.
Odkąd znam ten patent, to zapomniałam o prasowaniu firanek. Zawsze wykorzystuje go podczas prania. Co to za tajemnica? Do bębna pralki razem z firankami wlewam odżywkę do włosów. Kosmetyk ten zmiękcza włókna tkaniny, niweluje zagniecenia i sprawia, że materiał jest niesamowicie gładki.
Choć odżywkę do włosów zawsze mam pod prysznicem, to raczej nie używam tej, gdyż zwyczajnie mi jej szkoda. Do prania firanek sprawdza się jakakolwiek odżywka, dlatego po prostu kupuję najtańszą, jaką znajdę w drogerii.
Jeśli zależy nam na tym, aby nasze firanki po praniu były gładkie i nie posiadały zagnieceń, to należy dobrać odpowiedni program prania. Ja zawsze wybieram tryb przeznaczony do czyszczenia tkanin delikatnych z niskimi obrotami (maksymalnie 400) oraz niską temperaturę - 30 st. C. Zwracam również uwagę na to, aby nie prać zbyt wielu firanek naraz. Nie powinny one zajmować więcej niż 1/3 pojemności bębna pralki.
Ciekawym patentem jest także moczenie firanek przed praniem. Nie wpływa to na zagniecenia, a na ich kolor. Z biegiem lat białe firanki nieco żółkną i szarzeją. Mocząc je w ciepłej wodzie z dodatkiem sody oczyszczonej lub tabletki do czyszczenia protez, w łatwy sposób przywracam ich utraconą biel.
Czytaj też: Namocz w niej firanki przed praniem, a odzyskają dawną biel. Sposób na pożółkłe lub zszarzałe tkaniny