Obecnie bardzo łatwo nabyć własną sadzonkę mięty, bazylii czy kolendry. W marketach wprost kuszą soczystą zielenią, a bywa, że nie jesteśmy w stanie zużyć wszystkich liści naraz. Zioła są w doniczce, dlatego łatwo pomyśleć, że roślina będzie dalej rosła. Jednak w domu okazuje się, że bardzo szybko zasycha lub gnije, mimo że ją podlewamy. Jak przedłużyć żywot bazylii czy mięty?
Zobacz też: Lepiej ich nie wyrzucać! Co można zrobić z fusów po herbacie w ogrodzie? Całkiem sporo
Dostawa ziół do marketu nastawiona jest na ilość, dlatego ich hodowla wymaga specjalnych warunków, które zagwarantują szybki wzrost. W praktyce chodzi o szklarnie, w których występują wyjątkowo korzystne warunki, jest ciepło, panuje wysoka wilgotność powietrza, dlatego roślina rozwija się wyjątkowo szybko i wygląda na zdrową.
Dostawa do marketu to szok, na który sadzonka jest zupełnie nieprzygotowana, ponieważ nie jest stopniowo hartowana, dlatego też szybko marnieje. W sklepie nie zobaczymy bazylii czy mięty w tym stanie, są one szybko wymieniane. Problem pojawia się po przyniesieniu do domu. Jest jednak sposób na przedłużenie życia ziołom z marketu.
Jest pewien sposób, choć może wydawać się drastyczny. Należy uciąć gałązki bazylii lub mięty i ukorzenić się je w wodzie. Szybko wypuszczą nowe, silniejsze korzenie, które możemy zasadzić jako kolejne sadzonki w żyznej glebie w doniczce z odpływem. To niemal niezawodny sposób, który szybko przenosi efekty. Bazylię czy mięte możemy później nawozić biohumusem, który znacznie stymuluje wzrost. Uszczykujemy górę rośliny, ażeby pobudzić ją do rozrastania.
Zobacz też: HM wyprzedaje sukienkę za mniej niż 30 złotych! Ten krój słynie z wygody. Kobiety go uwielbiają